Kira nie dość, że została w przeszłości dotkliwie skrzywdzona, to teraz również i odcięta od pieniędzy, i miejsca, w którym mogłaby mieszkać. Jest tylko jeden sposób by pieniądze z powrotem otrzymać, a do tego potrzebować będzie Graysona Hawthorna. Życie Graysona to przeplatający się pech, ale i również brak funduszy na utrzymanie ojcowskiej winnicy. Między upadkiem, a rozkwitem tego miejsca stoi tylko jedna osoba, którą jest Kira. Wystarczy wypowiedzieć kilka słów...
Czytając tę książkę praktycznie na początku przewidziałam jej zakończenie i mniej więcej udało mi się odgadnąć fabułę. Co prawda przedstawiony wątek jest nietypowy i chyba się jeszcze z nim nie spotkałam w literaturze, ale niestety jest to jedyna naprawdę ciekawa rzecz w tej książce. Z bohaterami nie udało mi się zżyć, ani z Graysonem, ani z Kirą, ani z żadnym bohaterem drugoplanowym. Autorka nie skupiła się zbytnio na ich konstrukcji, dzięki temu akcja była pełna plot twistów, ale nie czytało się tego z przyjemnością.
Sheridan wplotła w fabułę zbyt wiele wątków, a kwestie bohaterów przesładzała do granic możliwości (w chwilach gdy nie wyzywali się od Smoków i Wiedźm).
Dalsze losy bohaterów można było przewidzieć po przeczytaniu kilku stron, a ich postacie nie były wybitnie wyróżniające się czymkolwiek. Dwójka młodych ludzi poturbowanych przez życie i najbliższych, która potrzebuje się wzajemnie, by osiągnąć własny cel.
Na Mii jak najbardziej się zawiodłam. Po tym, co spotkało mnie podczas lektury Bez słów liczyłam na świetnie wykreowanych bohaterów, z którymi się utożsamię, bądź zwyczajnie ich pokocham, na zakręconą (pozytywnie) i trudną do odgadnięcia akcję, a dostałam to, o czym pisałam powyżej. Mam nadzieję, że to było jednorazowe potknięcie, bo chcę przeczytać Bez szans oraz Bez uczuć i wolałabym się nie zawieźć.
Tytuł oryginału: Grayson's Vow
Autorka: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 416
Moja ocena: 7/10
Fajnie recenzujesz książkę i dobrze, że nie owijasz jak coś Ci się nie podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
Usuń