piątek, 13 października 2017

305. Ponad wszystko


Madeline choruje na rzadki zespół SCID, czyli w skrócie ma alergię na cały świat, więc od siedemnastu lat siedzi zamknięta w domu. Nie wychodzi poza jego obręb, lekcje prowadzone ma przez internet, a czas spędza z pielęgniarką Carlą i do tej pory jej to nie przeszkadzało. Gdy do sąsiedztwa wprowadza się rodzina z dwójką nastolatków, w tym chłopak w jej wieku, odczuwa silną potrzebę poznania go. Zaczyna od obserwowania go przez okno, ale z czasem i to ulega zmianie. Jeszcze nie wie, że ci sąsiedzi obrócą jej życie o 180 stopni.

"Moja mama wierzy w punktualność tak jak inni wierzą w Boga. "Czas jest cenny" - twierdzi. - "Niegrzecznie jest tracić cudzy"."

O książce, jak i ekranizacji było w tym roku wyjątkowo głośno. Postanowiłam przekonać się na własnej skórze, czy się zawiodę lub będę historię przeżywać bardzo płaczliwie, jak to było w wielu opiniach. Nie zawiodłam się, ale zatrzymałam się gdzieś pomiędzy jednym a drugim.
Nie płakałam, nie byłam specjalnie wzruszona, chociaż trzeba przyznać, że historia mnie zaciekawiła. Do tej pory poznałam niewiele książek, w których występuje rzadka lub ciężka choroba i z pewnością było to coś nowego. Zauważyłam kilka nawiązań do fabuły Gwiazd naszych wina, ale nie były one rażące i jeśli ktoś dobrze nie pamięta tamtej historii może ich nawet nie skojarzyć.

"Olly: Dlaczego tak bardzo lubisz książki?
Madeline: W książkach można odnaleźć sens życia.
Olly: To życie ma jakiś sens?"
Akcja opisywana jest jedynie przez Maddy, co mnie nie zadowoliło do końca, bo chciałabym poznać choć kilka rozdziałów z perspektywy Olly'ego, jej mamy lub Carli. Jestem przekonana, że byłoby to ciekawe doświadczenie.
Poza samą fabułą książka zawiera mnóstwo ilustracji, m.in, mejli, kartek z pamiętnika, raporty zdrowotne, harmonogramy. Mamy też mini cykle Życie jest za krótkie - Spoilery Madeline oraz Słownik Madeline. Są to bardzo ciekawe dodatki, które upiększają historię.

Sporym plusem książki jest to, że zupełnie nie byłam przygotowana na zakończenie, jakie zaserwowała nam autorka. Byłam przygotowana na całkiem inne rozwinięcie ostatnich kilkudziesięciu stron, ale się nie zawiodłam.
Dodatkowo polubiłam styl pisania Nicoli Yoon i z chęcią sięgnę po jej kolejne książki. Oby dorównały tej lub były jeszcze lepsze. W najbliższym czasie planuję obejrzeć ekranizację i sprawdzić czy faktycznie jest tak dobra, jak ją malują.

Tytuł oryginału: Everything, everything
Autorka: Nicola Yoon
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 328
Moja ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym zakończeniem... Po książkę na pewno sięgnę, bo warto mieć jakieś zdanie o tak popularnym tytule.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie bardzo to zakończenie :) Wprawdzie o książce czytałam różne opinie, mniej lub bardziej zachęcające, ale jednak chciałabym wyrobić sobie o niej własne zdanie :)
    Pozdrawiam :)
    http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę i jak dla mnie to taka urocza opowiastka, która mnie nie porwała, ale nie była też zła :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...