Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek Instagram: @zmu_booklover |
"Nie ma nikogo, kto zawsze wiedziałby, co robić. To wielkie kłamstwo szkoły średniej, że wszyscy poza tobą wiedzą, jak żyć".
Wszyscy uważają, że świetnie znają Emmy. To cicha, posłuszna, odpowiedzialna dziewczyna, która uczęszcza na lekcje tańce, choć nigdy nie będzie tak idealna jak jej starsza siostra. Nigdy też nie będzie tak zadziorna i niesforna jak brat. Ale już na zawsze pozostanie tą dziewczyną, która wraz z naćpanym bratem brała udział w wypadku. W wypadku, w którym zginęła jedna z ulubionych dziewcząt całej szkoły. Tylko czy ten jeden wypadek, w dodatku nie z jej winy, może w zupełności zdefiniować Emmę?
Przed rozpoczęciem lektury wiedziałam, że historia porusza problem uzależnień, aczkolwiek nie spodziewałam się, że będzie to temat wiodący. I chociaż traktuje głównie o uzależnieniu od narkotyków, to wydaje mi się, że śmiało można w ich miejsce podstawić jakikolwiek inny czynnik uzależniający.
"Wszyscy kiedyś byliśmy młodzi. I mieliśmy załamania nerwowe, mieliśmy raka i złamane serca, i gniew, i ukrywaliśmy je i udawaliśmy, że nie istnieją, żyliśmy dalej, bo wszyscy mówili nam, że tak trzeba. I nie jesteśmy ani o jotę lepsi. Ani o jotę."
Choć w opisie książki wymieniłam Emmę, nie jest to książka tylko o niej. Dużą rolę odgrywa w niej rodzina dziewczyny, bynajmniej nie stawiając jej w centrum świata, ale także jej rówieśnicy, mierzący się z przeróżnymi problemami. Jest to bowiem książka o młodych ludziach, którzy mają masę problemów ukrywanych pod płaszczykiem posłuszeństwa lub buntu. A wszystko to dzieje się pod okiem dorosłych, nieświadomych z jaką presją lub z jakimi problemami mierzą się ich dzieci lub wychowankowie. Wiedza o tym najczęściej wychodzi zbyt późno.
Jest to przerażające, ale z doświadczenia i otoczenia wiem, że choć młodzież młodzieży nie równa, to każdy mierzy się z problemami dużej wagi (w swoich oczach). Może to być hejt rzucany przez rówieśników, problemy zdrowotne, zaburzenia odżywiania, uzależnienie, presja narzucona przez rodzinę i wiele innych, jednak w oczach młodej osoby są one nie do przeskoczenia. Z drugiej jednak strony mało kto chce się dzielić nimi z rodzicami, a oni sami, często pogrążeni w pracy lub opiece nad młodszym rodzeństwem, nie są w stanie wyłapać tych problemów na czas, by w odpowiedni sposób zareagować.
"W książkach nie zawsze szukamy komfortu. Czasem musimy czytać utwory niekomfortowe, trudne. I niekiedy właśnie te dzieła rozwijają nas intelektualnie i emocjonalnie".
Kathleen Glasgow ma lekkie pióro, które robi piorunujące wrażenie przy zderzeniu z trudnymi tematami, jakich się podejmuje. O trudnych rzeczach ciężko jest pisać lekko, a jednak jej się to udało. Czytając tę książkę skończyłam ze szklanymi oczami i niepokojem w sobie, ale i tak będę ją gorąco polecać.
Poznając wcześniejszą książką Kathleen Glasgow, How to make Friends with the dark, wiedziałam że wstrząśnie mną poruszana tematyka i jej lektura mnie wymęczy. Tu było podobnie, a i tak chciałam poznać tę historię, żeby sprawdzić jak poradzę sobie z lekturą. Nie spodziewałam się jednak aż takiego przeżywania tej historii.
"You'd be home now" to przejmująco smutna historia o uzależnieniu biorącym górę nad życiem, walce o siebie i odrodzeniu, ale także o tym jak przezwyciężać własne uprzedzenia i słabości i być człowiekiem dla innych. Piękna, smutna, zdecydowanie warta uwagi.
Tytuł oryginału: You'd be home now
Autorka: Kathleen Glasgow
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 384
Moja ocena: 9/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu!
I Współpraca recenzencka z Wydawnictwem I
Trigger warnings (TW): uzależnienie, narkomania, śmierć
Nie znam twórczosci tej autorki.
OdpowiedzUsuń