sobota, 23 września 2017

297. Pułapka uczuć


Życie Layken momentalnie się sypie. Nie dość, że pół roku wcześniej straciła ojca, to wraz z mamą i młodszym bratem musi się wyprowadzić z Teksasu aż do Michigan. Zostawia wszystkich swoich znajomych, by rozpocząć nowe życie z czystą kartą w zupełnie nowym miejscu. Nie jest z tego powodu zadowolona, ale już po przyjeździe poznaje Willa, który z pewnością zmieni wiele w jej życiu. A zacznie się od polubienia Michigan. Nie spodziewa się jednak, że każdy wokół ma sekrety, które mogą być ciężkie w udźwignięciu osobom postronnym...

"Lake, przesuwaj swoje granice. Od tego są."

CoHo kocham miłością wieczną i na możliwość poznania tej książki czekałam dość długo. Nie sądziłam jednak, że wywoła we mnie tak wiele emocji, choć byłam pewna, że uronię przynajmniej kilka łez - zaleta i jednocześnie wada stylu Hoover. Nie spodziewałam się, że w tej książce poruszony zostanie temat, który niestety w ostatnim czasie jest bardzo bliski mojej rodzinie i otoczeniu. Nie będę zdradzać o co chodzi, by uniknąć spojlerowania, ale osoby znające tę pozycję powinny się domyśleć.
Udało mi się przetrwać większość tej książki bez łez i chusteczek - sukces! Niestety już kilkadziesiąt stron przed końcem wszystko zaczęło się sypać i popłakałam się jak głupia. Nie wiem dlaczego książki Colleen Hoover tak na mnie działają, ale najwidoczniej to co robi, robi doskonale.

Nie do końca mogłam zrozumieć zachowania Lake pod koniec książki - wobec zdarzeń mających miejsce w jej życiu stoicki spokój był zdecydowanie nie na miejscu. Ja nie wyobrażam sobie istnienia takiej sytuacji i wątpię czy bym sobie poradziła, a jeśli już to z pewnością nie tak szybko i łatwo, jak zrobiła to bohaterka.

Zbieram już pieniądze na własny egzemplarz i kolejne tomy. Jeśli dorównają pierwszemu tomowi, to chyba będzie najbardziej przepłakana trylogia w moim życiu. Mam nadzieję, że znacie już tę książkę, a jeśli nie, to coś innego od CoHo. Jest to niesamowita autorka z górą pomysłów i (momentami) sercem z lodu. Jej styl pisania porwie największego sceptyka i wypuści dopiero na ostatnich stronach, by mógł zaczerpnąć powietrze i biec co sił, po chusteczki.

Tytuł oryginału: Slammed
Autorka: Colleen Hoover
Seria: Slammed (#1)
Wydawnictwo: W.A.B
Liczba stron: 282
Moja ocena: 9/10

14 komentarzy:

  1. Nie pojmuję fenomenu Hoover. Owszem, tworzy niezłe historie, ale bardzo schematyczne. Zatem raczej po tę lekturę nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twórczość tej pisarki. Pułapkę uczuć czytałam jako pierwszą - jak dobrze kojarzę - wówczas mi się podobała. Jednak autorka przechodzi transformacje i pomimo, że jej książki są trochę do siebie podobna, to wywołują coraz więcej emocji.

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz że ja jeszcze nie mialam okazji poznac książek tej autorki? Chyba czas nadrobić zaległość. Co polecasz na pierwszy ogień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam od "Hopeless" i tobie również to polecam! Fenomenalna książka, do której niejednokrotnie wracałam i wracać będę <3

      Usuń
  4. Czytałam jedną książkę Hoover i jakoś nie przekonałam się do niej. Jednak niedługo wychodzi jej nowa książka i planuję podejść do jej twórczości jeszcze raz :)

    Pozdrawiam,
    oliviaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam wszystkie książki CoHo oprócz tej trylogii, ale w takim razie będę musiała się szybko za nią zabrać, skoro piszesz, że jest świetna :D

    Pozdrawiam!
    roksa_reads

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię tę trylogię, chociaż zdecydowanie nie jest to moja ulubiona powieść Hoover, bo ten zaszczyt przypadł "Maybe someday" ;)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra seria, Hoover zna się na rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...