piątek, 26 października 2018

389. Karminowe serce


Karminowe serce

Laura mając za sobą trudne zdarzenia postanawia się przeprowadzić z zatłoczonej Warszawy do uroczej Bukowej Góry, gdzie czeka na nią świeżo wyremontowana chatka. Przypadkiem trafia też do cukierenki Złote Serce, gdzie poznaje przemiłych właścicieli i ich córkę, Hanię, z którą nawiązuje bliską więź. Nie od dziś jednak wiadomo, że ucieczka nie jest rozwiązaniem, więc czy okaże się ona dobrym wyjściem w sytuacji Laury?

Tak jak w przypadku poprzedniej książki autorki, Dziewczyny ze sklepu z kapeluszami, mam dość mieszane uczucia. Książka miała swoje wady, jak i zalety, ale czy jest to lektura warta uwagi?

Autorka potrafi kreować bohaterów, nie można zarzucić jej, że nie, jednak tym razem przeważały postacie, które mnie do siebie nie przekonały. Był to osoby przedstawione jako skrajnie złe lub takie, których nie polubiła główna bohaterka, więc automatycznie zostały nam one przedstawione w gorszym świetle. Pojawiły się też takie postaci, za którymi przepadałam jednak nie zawsze mogłam zrozumieć ich postępowanie.

To jak z to było z fabułą?

Fabule niestety mam sporo do zarzucenia. Wiele sytuacji dało się przewidzieć, chociaż autorka skrupulatnie przeplatała wątki, by nie trafić zbyt szybko na rozwiązanie. Jeśli chodzi o wprowadzanie nowych wątków, to tu niestety autorka w pewnym momencie przedobrzyła. Zapowiadało się naprawdę dobrze, w pewnym momencie niemal uroniłam łzę, ponieważ tak szkoda było mi jednej z postaci, ale niedokańczane wątki szybko zmieniły się w coś uciążliwego. Wiele rozpoczętych kwestii miało niemały potencjał i rozwinięcie ich o kilka stron lub o nieco dłuższy dialog mogłoby zadziałać na korzyść książki, ale autorka się na to nie zdecydowała. Nie wiem czy powodem było to, że pani Gąsiorowska nie chciała robić z książki cegiełki, czy to, że miała na tę historię wiele pomysłów a coraz bliżej było do jej zakończenia, ale niestety druga połowa książki wypada o wiele słabiej.

Miałam nadzieję, że po niewielkim zawodzie na "Dziewczynie ze..." autorce jeszcze uda się podbić moje serce, lecz się przeliczyłam. Nie wiem czy zdecyduję się sięgnąć po kolejne historie wychodzące spod jej pióra, bo zakończenie tej historii okazało się dla mnie zbyt proste i w pewnym stopniu banalne, a liczyłam na wspomniane już rozwinięcia pewnych wątków. Mimo wszystko nie bawiłam się zupełnie źle, ponieważ czytanie umilały wszechobecne słodkości wprost wylewające się ze stron. Niejednokrotnie przerywałam lekturę, by pomarzyć o wycieczce do takiej uroczej cukierenki z przecudną panią Rozalią za ladą, która wierzy o zbawiennym wpływie czekolady (który bardzo kojarzył mi się z książką "Miłośniczki Czekolady i ślub").

Ostatecznie: warto?

Sam pomysł na fabułę był dość ciekawy, choć niestety słabiej wypadła jego realizacja. Za zaletę uznaję jednak fakt, że autorka poruszyła kilka dość kontrowersyjnych tematów i wraz z rozwinięciem byłyby to prawdziwe perełki, ale może uda się to w kolejnej książce, których pani Gąsiorowska ma w swoim dorobku wiele.
Dorota Gąsiorowska, szczególnie w tej książce, pisze w przystępny sposób, a Karminowe serce czyta się szybko. Do sięgnięcia po tę książkę zachęcam fanów autorki, jak i fanów powieści obyczajowych, bo według mnie w tę kategorię książka wpasowuje się najbardziej.

Tytuł oryginału: Karminowe serce
Autorka: Dorota Gąsiorowska
Wydawnictwo: Między słowami
Liczba stron: 448
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję Wydawcy!

6 komentarzy:

  1. Mam w planach tę książkę. Czytałam wiele recenzji - żadna nie była negatywna. To mówi samo za siebie :)

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na chwile obecną nie wiem czy się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze książek tej autorki, ale myślę, że na pewno zapoznam się w końcu z jej twórczością ;)

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...