sobota, 23 grudnia 2017

321. Wszystko razem


"Nadzieja zwodzi ludzi, których najbardziej kochamy. Jest groźniejsza niż szybkie samochody czy wściekłe psy."

Sasha i Ray od zawsze dzielą pokój, czytają te same książki, mają wspólną łazienkę. Każde lato spędzają w domku na Lond Island należącym do ich rodziców, ale... Sasha i Ray nigdy się nie poznali. Mama Raya i tato Sashy byli kiedyś małżeństwem, z którego mają trzy córki: Quinn, Emmę i Mattie. Po rozwodzie każde z nich założyło własną rodzinę, a przez orzeczenie sądu co tydzień muszą się wymieniać wspólnym domkiem. Każda z rodzin robi wszystko, by unikać tej drugiej, jednak to lato zapowie dużo zmian, z którymi chcąc nie chcąc będą się musieli zgodzić.


Początkowo bardzo ciężko było mi się wgryźć w fabułę. Nie byłam dokładnie pewna o jakim bohaterze aktualnie czytam i jakie są połączenia w tej zwariowanej rodzince, choć na początku dodana została rozjaśniająca wiele spraw charakterystyka. A kiedy już udało mi się wejść w całą akcję, przepadłam. Nie wiem jak, ale ocknęłam się dopiero dwieście stron później na wydarzeniu, które przeżyłam równie mocno, co bohaterowie.

"Wszystko razem" wzbudziła we mnie wiele pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Postacie były ukazane tu jak żywe, a jedną z lepszych i taką, którą wydaje mi się, że znam w prawdziwym życiu była Quinn. Jest to dziewczyna niesamowicie pomocna i bezinteresowna, która robi wszystko dla innych i nie chce nic w zamian, może poza przyjaźnią i miłością, choć jak to określiła jej siostra "Wszyscy najbardziej kochają Quinn, chociaż wcale o to nie zabiega". To jedna z tych postaci, która swoimi czynami sprawia, że znów zaczyna się wierzyć w ludzi i ich wielkoduszność. To także taka bohaterka, która sprawia, że na sercu robi się ciepło. Bardzo skojarzyła mi się z dzieckiem (w sensie pozytywnym), głównie przez przyjaźń z osobami starszymi oraz miłość do roślin. Trafnie określona została jako widząca duszę - osoba, która swoim wzrokiem wnika w dusze innych ludzi.

Autorka miała ciekawy pomysł na fabułę i bardzo dobrze go wykorzystała. Nie skupiła się na wspomnianej na samym początku dwójce bohaterów, a podzieliła narrację między wszystkie "dzieci" - poza Sashą i Ray'em mamy okazję poznać także trzy wspomniane siostry, od których tak naprawdę wszystko się zaczęło. Mimo początkowego odczucia chaosu autorce doskonale to wyszło i wyraźnie widać różnice między każdą z postaci.

Ann Brashares znam jeszcze od Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów, które lata temu podbiło moje serce. Tym razem również się nie zawiodłam i serdecznie wam polecam poznanie tej książki. Bardzo możliwe, że was zaskoczy!

Tytuł oryginału: The Whole Thing Together
Autorka: Ann Brashares
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 320
Moja ocena: 8/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawcy!

10 komentarzy:

  1. Bardzo chętnie poznam ten tytuł, szczególnie, że mówisz o nim pozytywnie (a z tego co przyuważyłam, mamy dość podobne upodobania literackie). ;)

    Pozdrawiam ciepło,
    Wilcza Dama z bloga slademwilka.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twórczość tej autorki, więc na pewno sięgnę i po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa jestem tego zaskakującego wydarzenia które takie emocje wywołało

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna książka! Przeczytałam już jakiś czas temu, ale wciąż mam ją w głowie! :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...