wtorek, 19 grudnia 2017

319. Dożywocie


"Zupa, jak to miała w zwyczaju, milczała niczym zaklęta, aczkolwiek w tym milczeniu dało się wyczuć wyraźne potępienie."

Konrad, młody pisarz dostaje w spadku od nieznanego wcześniej krewniaka willę znajdującą się na odludziu. Jako, że ma problemy ze skupieniem się na własnej powieści, to raz dwa pakuje się i przeprowadza do nowego domu. Nie wie jeszcze, że miejscem zamieszkania będzie musiał podzielić się z dożywotnikami... A może to oni z nim? W końcu prawo pierwszeństwa mówi, że to Licho, panicz Szczęsny, Krakers, a nawet utopce muszą zrobić nieco miejsca dla nowego mieszkańca.

"Jako tradycyjny Anioł Stróż Licho nie miało na wyposażeniu żadnych mieczy ognistych ani tym podobnych robiących odpowiednie wrażenie akcesoriów, mogło co najwyżej kopnąć z bamboszka."

Przez długi czas nie mogłam się nadziwić co takiego jest w tej książce, że ciężko jest się spotkać z negatywną opinią na jej temat i już wiem! Dawka humoru jaką zafundowała nam autorka jest tak wielka, że musiałam sobie robić przerwy w trakcie czytania z powodu bólu szczęki i brzucha! Już dawno nie czytałam tak dobrej i śmiesznej książki, która na dłuższy czas wprawiłaby mnie w dobry humor, a wystarczyło sięgnąć po rodzimą autorkę. Bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej!

Bohaterowie, pomijając fakt, że nie wszyscy są ludźmi, są barwnie i żywo (przepraszam panie Szczęsny!) przedstawieni, a ich dialogi doprowadzają do łez. Wszyscy mieszkańcy Lichotki (willi) są niesamowitymi postaciami, które zapadają w pamięć na długo. Poza fantastycznymi (w każdym tego słowa znaczeniu) osobistościami warto również zwrócić uwagę na pędzącą akcję.

Dodatkowo praktycznie każda z postaci posługuje się specyficznym językiem i jestem pozytywnie zaskoczona tym, że autorka się w tym wszystkim nie pomieszała. Oczywiście wielki plus za pomysł na oryginalną fabułę i cudne wykonanie. Jest to jedna z lepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i z pewnością nie ostatnia tej autorki. Nie mogę się już doczekać kolejnych, a jestem pewna, że będą równie dobre.

Tytuł oryginału: Dożywocie
Autorka: Marta Kisiel
Seria: Dożywocie (#1)
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 416
Moja ocena: 9/10

13 komentarzy:

  1. Chyba nigdy nie czytałam książki przy której od śmiechu rozbolałby mnie brzuch :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka czeka na półce, ale obawiam się, że mi się nie spodoba, przez co cały czas odkładam w czasie sięgnięcie po nią :(

    OdpowiedzUsuń
  3. super, już wiem co koleżance kupię na święta:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pozytywna recenzja, ciekawe, czy mnie też rozboli brzuch xD
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś ta książka mnie nie kusi :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcę, nawet bardzo chcę ją przeczytać, ale brakuje mi motywacji! Po Twoim wpisie czuję się jakoś bardziej gotowa do działania, jakim jest zdobycie tej pozycji i poznanie towarzyszącej jej historii. ;)

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...