Monika, siostra Magdy, w sylwestrowy wieczór wychodzi po ostatnie zakupy i nie wraca. Kobieta miała szczęśliwą, kochającą rodzinę, wspaniałego męża, dobrą pracę i wielu przyjaciół. Niemożliwym jest więc, żeby postanowiła odejść. Najbliżsi są przekonani, że było to porwanie, więc rozpoczynają poszukiwania. Tymczasem mijają dni, tygodnia, miesiące, lata... Magdzie coraz trudniej idzie radzenie sobie z własnym życiem. Wszystko zaczyna się sypać, a ona nawet nie chce i nie próbuje temu zaradzić. Karze się za to, co spotkało siostrę.
"Ostatni dzień roku" nie jest obyczajówką, w którą zostaje wpleciony ten trudny wątek zaginięcia. Jest to opis przeżyć osób, głównie Magdy, którym ciężko jest się pogodzić z utratą bliskiej osoby. Czas leczy rany, ale czy na pewno? Na pewno każdy przeżył już stratę i jeszcze nie jedną przeżyje. Czas gna bez pytania, ale to nie zmienia faktu, że dziura w sercu pozostaje.
„Ból był ostatnio moim najwierniejszym towarzyszem i tylko kiedy dusza płakała nad moim spapranym życiem, nie myślałam o Monice, która być może gdzieś tam…”
Nie mogę powiedzieć, że czytając tę historię spędziłam miło czas. Autorka zabrała mnie na emocjonalny rollercoaster, przez co śmiałam się, rozpaczałam, a nawet uroniłam kilka łez. Tylko po to by na koniec... Przeczytajcie sami. Serdecznie polecam!
Tytuł oryginału: Ostatni dzień roku
Autorka: Katarzyna Misiołek
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 448
Moja ocena: 7/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu!
Piękna, wzruszająca książka. Oby takich więcej na rynku :)
OdpowiedzUsuń