Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek |
Sarah budząc się i odbierając telefon nie spodziewała się głosu nikogo innego, jak własnego, ukochanego męża Geoffreya, który wyjechał do pracy do Londynu. Niestety Nick O'Hara, pracownik Departamentu Stanu informuje ją o śmierci męża w berlińskim hotelu. Zrozpaczona żona nie wierzy w śmierć męża i zrobi wszystko, by go odnaleźć, a Nick wbrew firmie decyduje się jej pomóc.
"Telefon o północy" był moim pierwszym spotkaniem z piórem pani Gerritsen. Byłam tej książki naprawdę ciekawa, szczególnie, że po raz pierwszy wydana została w roku 1987. Gdybym tego nie wiedziała, to śmiało mogłabym powiedzieć, że książka została napisana w tym roku, ponieważ autorka się spisała.
Historia Sarah jest kręta i pełna wybojów, ale jej determinacja nie pozwala na zostawienie sprawy męża w miejscu. Choć jej wybory nie zawsze były trafne, to w pełni rozumiałam jej chęć poznania prawdy, przez co była mi bliższa. Gdyby książka była dłuższa, to z pewnością bym Sarah bardziej polubiła, a tak, po zakończeniu czuję niedosyt.
Akcja książki rozpoczyna się wraz z telefonem do Sarah, jednak dopiero z upływem stron nabiera rozpędu. Podczas jej czytania strony - dosłownie i w przenośni - przelatują same. Największą wadą tej książki jest to, że jest zbyt krótka, więc nie ma innej rady, niż poszukiwanie kolejnych tytułów pani Gerritsen.
Tytuł oryginału: Call After Midnight
Autorka: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: HaperCollins
Liczba stron: 256
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu!
Bardzo lubię książki tej autorki. Tej jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńW takim razie zachęcam :)
UsuńW końcu i ja muszę poznać twórczość tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńTo dobry pomysł ;)
UsuńMam jedną książkę tej autorki na półce, ale jakoś mi jeszcze nie było po drodze z nią :D
OdpowiedzUsuńRozumiem :D Wszyscy cierpimy na niedoczas
Usuń