Nadszedł zapowiadany koniec świata. Wraz ze śmiercią Aishy, a tym samym upadkiem dynastii Kazumitsu, rebelianci zostają podzieleni, zdziesiątkowani i pogrążeni w konfliktach. Tymczasem Gildia nie próżnuje. Mając po swojej stronie nowego szoguna i Miażdżyciela, najpotężniejszą broń znaną ludziom wierzy, że jest w stanie sprawować władzę absolutną na wyspach Shimy i dąży do tego. Oczy tych, którzy wciąż mają siłę, by marzyć i wierzyć o wolnym od walk życiu, zwrócone są w stronę tancerki burzy, niesamowicie silnej Yukiko i jej wiernemu tygrysowi, Buruu. Czy dziewczyna, która rozpętała wojnę domową, która zabiła szoguna i od której wszystko się zaczęło, sprosta zadaniu i zwycięży mimo poniesionych strat?
Zakończenie Wojny Lotosowej z pewnością pisane było przez autora pod wielką presją. Musiał zakończyć wiele wątków i doprowadzić do zakończenia, które usatysfakcjonowałoby wszystkich, ale takie nie istnieją, prawda? Więc z bolącym sercem oznajmiam, że autor podążył inną ścieżką.
Jak pisałam w recenzji Bratobójcy, nie mogłam się doczekać zakończenia tej historii i pomimo, że drugi tom nie należał do moich ulubionych, to od razu sięgnęłam po Głoszącą kres. Jednak czy było warto? Otóż tak. Jestem o wiele bardziej zadowolona z tego tomu, aniżeli z wcześniejszego.
"Ludzie niczego nie uczą się z historii. A przynajmniej nie ci, którzy się liczą."
Idąc torem wcześniejszych tomów Kristoff zmuszony był zakończyć wiele rozpoczętych wątków, rozpisać dzieje różnych bohaterów i poprowadzić dzieje wysp Shimy tak, jak wymagała tego wojna. Wojna Lotosowa nie obyła się bez ofiar, każdy stracił coś lub kogoś cennego i nie wyszedł z niej bez blizn. Nie jest to z pewnością walka, w której ktokolwiek z nas chciałby uczestniczyć, a czytanie o niej i o tych wszystkich stratach i tak było wyjątkowo bolesne.
Jeśli chodzi o Yukiko i jej tygrysa, cóż. Buruu, jak to mój ukochany tygrys gromu, był cudowny w każdej swojej scenie i wciąż nie rozumiem jak mogłam być wobec niego niekoniecznie przekonana na początku Tancerzy burzy. Yukiko zaś, co warto zaznaczyć, bardzo wydoroślała. We wcześniejszych tomach odniosła straty i zyskała mnóstwo blizn, choć głównie na psychice, ale dopiero w obliczu wojny widać było jej przemianę. Zdecydowana była poświęcić się dla setek tysięcy, choć za cenę życia i to nie tylko swojego. Mimo jej przemiany wydaje mi się, że większą sympatią pałałam do niej w poprzednich tomach, choć ten mnie nie zawiódł. Zakończenie tylu rozpoczętych wątków sprawiło, że pogubiłam się nieco w tej historii, a nawet w pewnym stopniu odsunęłam od bohaterów.
Oczywiście uważam, że Głosząca kres to bardzo dobre zakończenie całej trylogii i nie mogę się już doczekać kolejnych książek autora. Moje serce pozostaje złamane, ale i przepełnione miłością do autora, więc z chęcią sięgnę po coś innego jego pióra. Jeśli coś znacie i kochacie równie mocno, co Wojnę Lotosową, to śmiało polecajcie!
Tytuł oryginału: Endsinger
Autor: Jay Kristoff
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Wojna Lotosowa (#3)
Liczba stron: 688
Moja ocena: 8/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu!
Uroboros słynie z samych dobrych książek. Jak się odrobię, to może sięgnę po trylogię pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo prawda! :)
Usuń