piątek, 3 sierpnia 2018

360. Bratobójca


Imperium Shimy zagrożone jest wojną domową. Śmierć szoguna sprawiła, że wszyscy wysuwają swoich pretendentów do tronu i robią wszystko, by ich kandydat zwyciężył. Yukiko i jej wierny tygrys dołączają do rebeliantów, by zapobiec bratobójczej walce, jednak wydarzenia z Tancerzy burzy nie opuszczają ich myśli. Śmierć ukochanego ojca doprowadziło dziewczynę do rozpaczy pomieszanej ze wściekłością. Na domiar złego w jej głowie za sprawą Przenikania pojawiają się głosy, za sprawą których cierpi, choć wie, że to nie jest czas i miejsce na ból. Czy uda jej się przezwyciężyć własne słabości i zwalczyć Gildię, mimo przewagi?

Jak pisałam w recenzji pierwszego tomu, Kristoff stworzył skomplikowany świat, w którego strukturę początkowo ciężko było się wgryźć. Drugą część książki jednak przeczytałam jednym tchem, przez co mocno zżyłam się z bohaterami, głównie z tygrysem i Yukiko. To te dwie postacie uczyniły historię lepszą i za ich sprawą musiałam obniżyć ocenę Bratobójcy, ponieważ zwyczajnie ich tu zabrakło. To nie była zła książka, ponieważ były momenty, gdzie płynęłam tam, dokąd prowadziła mnie akcja nie licząc upływu stron, ale nie ukrywam, że to na losach tych dwóch postaci mi zależało najmocniej.

Bratobójca to dobra historia z jeszcze większą ilością akcji niż w Tancerzach burzy. Autor zadbał o to, by czytelnik przez ponad sześćset stron się nie nudził, głównie za sprawą innych perspektyw i nowych postaci. Nowe lub równorzędnie dziejące się wydarzenia poza historią Yukiko poznajemy m.in. z pałacu szoguna. Była to zdecydowanie ciekawa odmiana, jednak niespecjalnie przypadła mi do gustu. Rozumiem intencje autora, jednak moje serce skradł tygrys i im mniej go było, tym częściej się nudziłam.

W tym tomie zdecydowanie więcej jest bijatyk aniżeli w pierwszym, a także o wiele więcej bohaterów, o czym już wspomniałam. Niestety nie wszyscy dostali jednakową lub potrzebną ilość uwagi ze strony autora, nad czym ubolewam, a niektórzy dostali jej aż za dużo. Gdybym miała dać jakąś radę, to byłoby to nie wklejanie nowych bohaterów, a skupienie się na rozwiązywaniu zaczętych historii i wątków. Mam nadzieję, że w Głoszącej kres, czyli trzecim tomie tej trylogii, autor skupi się właśnie na dalszych losach postaci i nie będzie co rusz wprowadzał nowych zawiłości. Mimo wszystko nie mogę się doczekać, a jednocześnie obawiam się tej książki, ponieważ chodzą słuchy, że łamie serducho.

Tytuł oryginału: Kinslayer
Autor: Jay Kristoff
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Wojna lotosowa (#2)
Liczba stron: 656
Moja ocena: 7/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu!

13 komentarzy:

  1. Oj, muszę zabrać się za ten pierwszy tom! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba będę musiała zapoznać się z tą serią :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, to ja też poszukam tomu pierwszego, czuję się zachęcony recenzją, pozdrawiam w parną sierpniową noc !

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna seria! Bardzo dobrze mi się ją czytało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety fabuła mnie jakoś nie przyciąga.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Wojnę Lotosową ⛩️ niedawno przeczytałam "Bratobójce" - świetna kontynuacja trzymająca poziom pierwszego tomu. Coś czuję, że ostatni tom złamie mi serce 😒

    Pozdrawiam,
    Książkowa Przystań

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety ten ostatni tom ma ciężkie zakończenie :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna seria, szczególnie dla miłośników kultury japońskiej i steampunka. A wprowadzenie kolejnych postaci w tym tomie zdecydowanie ożywia fabułę, choć trochę odsuwa Yukiko na drugi plan. Z pewnością warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...