Główny bohater, chwilowo bezrobotny, początkujący pisarz wyjeżdża do Hiszpanii, a konkretniej do La Manchy - krainy, jak się może wydawać, opuszczonej. Poza kościółkiem i niewielką ilością domów (pustą lub zamieszkałą przez staruszków) nie ma tam nic. Wygląda także na to, że w tym miejscu już dawno stanął czas. Czyż nie wydaje się to być idealna miejsce na snucie refleksji?
Bohater zamiast odpoczywać w odosobnieniu wraca do wspomnień, co więcej zatraca się w nich na tyle, że czytelnik zastanawia się w którym momencie opisywana jest jawa, a w którym sen. A może to jedno i to samo?
Sam pomysł na fabułę nie jest nudny i sugerując się nim liczyłam na ciekawą opowieść, mimo niewielkiej liczby stron. Niestety może się wydawać, że nawet sam autor pogubił się we wszystkim. Zabrakło zwrotów akcji, wielu zdarzeń. Brakowało mi też rozwinięcia samych postaci.
"Kraina dobrego snu" to opowieść wahająca się na pograniczu rzeczywistości i snu. Sprawy realne i mistyczne przeplatają się tam ze sobą, a nieco informacji o hiszpańskiej i andaluzyjskiej kulturze dodają smaczku.
Żałuję, że książka mnie nie oczarowała, ale wam jej nie odradzam, a nuż historia zaciągnie was na pogranicza własnych umysłów.
Tytuł oryginału: Kraina dobrego snu
Autor: Adam Raiko
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 71
Moja ocena: 5/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu!
Jakoś mnie ta książka nie przekonuje :) może przez tą nudną fabułę :)
OdpowiedzUsuń