Jak wspomniałam wyżej naprawdę nie lubię Sheakespeare'a. Doceniam jego książki (jak na razie przeczytałam trzy) i jego wkład w literaturę, ale nic nie poradzę na to, że ich fabuła jest nużąca, a najgorsza z nich jest właśnie "Romeo i Julia". Jestem świadoma, że poleci na mnie zaraz fala hejtu - jeśli nie na piśmie, to w waszych myślach, ale zdania nie zmienię. Byłam więc specyficznie nastawiona na tę książkę, ale
a) to Otwarte, a temu wydawnictwu ufam jeśli chodzi o dobór książek;
b) na okładce jest rekomendacja od mojej ukochanej Colleen Hoover;
c) na zagranicznym, jak i polskim booktubie oraz na blogosferze zapanował szał i każdy, kogo recenzję poznałam Złego Romea polecał.
Widzicie sami, że nie sposób było przejść obok tej książki obojętnie. Kiedy więc moja przyjaciółka postanowiła ją kupić wiedziałam, że będę pierwsza w kolejce do pożyczenia, przeczytania i <już teraz wiem> pokochania, ale wszystko po kolei.
Leisa Rayven pisze stylem bardzo zbliżonym do Colleen Hoover. Podobnie przeplata w czasie zdarzenia i gdyby nie to, że znałam autorkę pomyślałabym, że to kolejna historia od CoHo. Nawet bohaterowie są zbliżeni do tych z innych książek Hoover, nie zgapieni, ale podobnie opisani, z niemalże identycznymi charakterkami.
Książka nie jest zbyt gruba, mimo rozwiniętej fabuły i udało mi się ją przeczytać w nieco ponad dwie godzinki (świadkami były osoby z mojego snapchata, na którego serdecznie zapraszam: zmu_booklover). Historia wciągnęła mnie od pierwszej strony i choć nigdy nie przejawiałam zainteresowania teatrem, to teraz z chęcią poznałabym związane z taką tematyką pozycje. Jeśli coś znacie to proszę o info!
O fabule rozpisywać się nie zamierzam, bo szkoda mi byłoby cokolwiek zaspojlerować. Książka może wydawać się banalnie przewidywalna, ale żeby was to nie zmyliło. O Cassie za to z chęcią się nieco wypowiem. Jest to zakręcona dziewczyna, strasznie bezpośrednia i wydaje mi się, że bez zahamowań. Nie raz zatrzymywałam się w lekturze i śmiałam (często i z zażenowania) po niektórych jej tekstach. Działa to oczywiście na plus, bo jeśli książka rozśmiesza, to musi być dobra, nie?
Podsumowując podczas lektury bawiłam się wyśmienicie. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu - Złej Julii, który ma wyjść niebawem. Mam nadzieję, że udało mi się was przekonać do historii!
Tytuł oryginału: Bad Romeo
Autorka: Leisa Rayven
Seria: Zły Romeo (#1)
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 440
Moja ocena: 9/10
To dobrze, że książka tak Cię oczarowała, ale śmiem wątpić czy to lektura dla mnie. Nie spisuję jej na straty, aczkolwiek odkładam jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńRozumiem i mam nadzieję, że kiedyś jednak na nią trafisz ;)
UsuńW takim razie bardzo się cieszę, że mam ten tytuł w planie :) Oby i mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki! <3
UsuńMam ochotę, ale nie jest to mój must have ;)
OdpowiedzUsuńJakbym miała, to bym ci pożyczyła :P
Usuń