Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek Instagram: @zmu_booklover |
Przez prawie sześćset stron poznajemy od podszewki najbardziej elitarną, a jednocześnie najmniej ograniczaną grupę policyjną, jaka istniała w Nowym Jorku i całe szczęście, że jest to fikcja literacka. Pozostawia to kapkę nadziei, że organy ścigania nie są aż tak złe, przekupne i bezwzględne, jak zostały tu opisane.
Denny Malone to arogancki glina, mądry i pełny pogardy dla niezgodnych z prawem zachowań, a jednocześnie skorumpowany i gwałtowny, żeby nie powiedzieć agresywny. Jeśli poszukiwaliście książki o policjantach, których da się lubić, to nie jest to odpowiedni tytuł. Malone żyje w przekonaniu, że króluje na Manhattanie, a wszyscy, którzy nie są jego policyjnymi braćmi, są kretynami, którzy nie są w stanie docenić obecności "królewskiej formacji".
Język, jakim posługuje się Winslow w tej książce, jest brudny, ciężki i męczący, czyli adekwatny do opisywanej fabuły. Denny i jego bracia nie są pięcioletnimi przebierańcami, ale policjantami żyjącymi na granicy prawa i bezprawia, toteż posługują się językiem, którego nie powstydziłby się żaden gangster czy gliniarz. Nie brakuje tu więc obelg, przekleństw i chamstwa.
Najbardziej zastanawiające, a jednocześnie nieco niepokojące jest to, że Malone i jego grupa wierzą, że są obrońcami uciśnionych i aniołami stróżami, choć niekoniecznie to wynika z ich działań. Do tego masa pogardy wobec Afroamerykanów, których przecież próbują chronić. Tu mi coś się nie kleiło, choć nie tyle w konstrukcji książki, co samego Malone'a. Chyba że po prostu człowiek jest w stanie zmieniać poglądy co stronę lub ma tak zaślepiony umysł, że nie jest w stanie zauważyć granicy między ochroną a obrażaniem i krzywdzeniem tych samych osób.
Mimo że nie jest to najcieńsza historia, to czytało mi się ją ekspresowo ze względu na panujący w niej nastrój i sporo akcji, którą nakręcały pojedyncze zdarzenia. Nie sądziłam, że aż tak wciągnie mnie opowieść o brudach wśród tych, którzy powinni być czyści jak łza i chronić świat i słabszych przed tymże brudem w postaci narkotyków czy broni. Mam kilka zarzutów wobec niej, bo w pewnym momencie sam Malone, jak i język mnie zwyczajnie zaczęły męczyć, ale koniec końców jest to prawie sześćset stron dobrej literatury o dokonywaniu wyboru między dobrem a złem i zacieraniu się granicy pomiędzy poczuciem obowiązku a lojalnością wobec siebie i najbliższych.
Tytuł oryginału: The Force
Autor: Don Winslow
Wydawnictwo: Harper Collins
Liczba stron: 592
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu!
Trochę za ciężka tematyka i zbyt gruba dla nie na ten moment, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńWszystko rozumiem :)
Usuń