poniedziałek, 21 lutego 2022

549. Skorumpowani

Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek
Instagram: @zmu_booklover

Denny Malone to policjant, dowódca elitarnej grupy Da Force, która powołana została do walki z gangami, handlem narkotykami i bronią. Przez osiemnaście lat służby na pierwszej linii widział wiele. Zmasakrowane zwłoki, korupcja i przerażeni obywatele, którym chciałby pomóc. Przecież jest dobrym gliną, albo był nim, dopóki wraz z kolegami nie ukradł kilku milionów dolarów w gotówce i narkotykach podczas nalotu. Teraz dobry glina zmienił się w glinę o brudnych rękach, pod naciskami z różnych stron i rozdarty od środka między lojalnością wobec bliskich a odpowiedzialnością względem pracy.

"Skorumpowani" to moje pierwsze spotkanie z piórem Winslowa, choć autor ma na koncie wydanie dziewiętnastu powieści. Do przeczytania tej historii skłoniła mnie zarówno fabuła, jak i fakt, że Don Winslow pracował wcześniej jako prywatny detektyw i szkolił antyterrorystów, więc miałam nadzieję, że to przełoży się na dokładność w opisywanej przez niego historii.

Przez prawie sześćset stron poznajemy od podszewki najbardziej elitarną, a jednocześnie najmniej ograniczaną grupę policyjną, jaka istniała w Nowym Jorku i całe szczęście, że jest to fikcja literacka. Pozostawia to kapkę nadziei, że organy ścigania nie są aż tak złe, przekupne i bezwzględne, jak zostały tu opisane. 

Denny Malone to arogancki glina, mądry i pełny pogardy dla niezgodnych z prawem zachowań, a jednocześnie skorumpowany i gwałtowny, żeby nie powiedzieć agresywny. Jeśli poszukiwaliście książki o policjantach, których da się lubić, to nie jest to odpowiedni tytuł. Malone żyje w przekonaniu, że króluje na Manhattanie, a wszyscy, którzy nie są jego policyjnymi braćmi, są kretynami, którzy nie są w stanie docenić obecności "królewskiej formacji".

Język, jakim posługuje się Winslow w tej książce, jest brudny, ciężki i męczący, czyli adekwatny do opisywanej fabuły. Denny i jego bracia nie są pięcioletnimi przebierańcami, ale policjantami żyjącymi na granicy prawa i bezprawia, toteż posługują się językiem, którego nie powstydziłby się żaden gangster czy gliniarz. Nie brakuje tu więc obelg, przekleństw i chamstwa.

Najbardziej zastanawiające, a jednocześnie nieco niepokojące jest to, że Malone i jego grupa wierzą, że są obrońcami uciśnionych i aniołami stróżami, choć niekoniecznie to wynika z ich działań. Do tego masa pogardy wobec Afroamerykanów, których przecież próbują chronić. Tu mi coś się nie kleiło, choć nie tyle w konstrukcji książki, co samego Malone'a. Chyba że po prostu człowiek jest w stanie zmieniać poglądy co stronę lub ma tak zaślepiony umysł, że nie jest w stanie zauważyć granicy między ochroną a obrażaniem i krzywdzeniem tych samych osób. 

Mimo że nie jest to najcieńsza historia, to czytało mi się ją ekspresowo ze względu na panujący w niej nastrój i sporo akcji, którą nakręcały pojedyncze zdarzenia. Nie sądziłam, że aż tak wciągnie mnie opowieść o brudach wśród tych, którzy powinni być czyści jak łza i chronić świat i słabszych przed tymże brudem w postaci narkotyków czy broni. Mam kilka zarzutów wobec niej, bo w pewnym momencie sam Malone, jak i język mnie zwyczajnie zaczęły męczyć, ale koniec końców jest to prawie sześćset stron dobrej literatury o dokonywaniu wyboru między dobrem a złem i zacieraniu się granicy pomiędzy poczuciem obowiązku a lojalnością wobec siebie i najbliższych.


Tytuł oryginału: The Force

Autor: Don Winslow

Wydawnictwo: Harper Collins

Liczba stron: 592

Moja ocena: 6/10

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu!

2 komentarze:

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...