niedziela, 7 kwietnia 2019

435. Krew świętego

Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek

"Prawda jest schowana pod warstwą oszustwa, a wiara utopiona w strachu."

Ostatnimi czasy Falcio val Mond, pierwszy kantor Wielkich Płaszczy i jego przyjaciele, Kest, i Brasti mają naprawdę ciężko. Ktoś zaczął mordowanie świętych i bezczeszczenie świątyń, a Wielkie Płaszcze nie wiedzą jak temu zapobiec, mimo, że ofiarami mogą stać się ich przyjaciele. Równie ważne jest osadzenie na tronie młodej Aline, której koronacji przeciwni są wszyscy książęta Tristii. Wielkie Płaszcze wciąż wierne zmarłemu królowi Paelisowi zobowiązały się do przestrzegania porządku, czynienia dobra i walki w imię ideałów, jednak jak poradzić sobie z tyloma przeciwnościami?

Na tę część przygód mojej cudownej trójki czekałam długo, jednak już teraz zaznaczę, że się nie zawiodłam. Jestem także zdania, że "Krew świętego" jest jak na razie najlepszym tomem, chociaż poprzednie - "Ostrze zdrajcy" i "Cień rycerza" były naprawdę, naprawdę godne!

"Maść jest łącznikiem pomiędzy sercem uzdrowiciela a ranami pacjenta."

Fabuła z tomu na tom rozrasta się, a przy tym nie traci na jakości, więc tę serię będę polecać wszystkim wokół! Motywem przewodnim oczywiście są Wielkie Płaszcze, których sytuacja już na wstępie przestała być kolorowa. Lata temu organizacja ta była wychwalana i praktycznie każda pieśń tworzona była by opiewać ich siłę i bohaterstwo, a obecnie uważani są za żebraków, błąkających się bez celu po Tristii i łatwych do wymienienia. Mimo tego nasi bohaterowie pozostają wierni przysiędze złożonej królowi, a tym samym wierni własnym ideałom, niezależnie od zdania reszty świata. Właśnie za to oddanie, wierność i prawdziwą przyjaźń szczerze pokochałam Falcia, Kesta oraz Brastiego i wciąż nie mogę się nadziwić jak szybko zapoznałam się z ich losami w "Krwi świętego", mimo pewnej objętości książki. Pióro Sebastiana de Castella zdecydowanie do mnie przemawia, a książki prawie że same się czytają, niezależnie od ilości stron.

"Gniew jest maską, pod którą zwykle skrywamy strach i słabość."

Akcja w tym tomie jest chyba jeszcze bardziej dynamiczna, niż we wcześniejszych, chociaż wydawało mi się to niemożliwe. Autor ma mnóstwo pomysłów i ładnie je wprowadza do fabuły, zgrabnie przechodząc z wątku na inny, nie powodując przy tym uczucia, że coś zostało przegadane lub niepotrzebnie wrzucone.

Język jakim się posługuje autor jest pełen humoru, co zawdzięczamy głównie Brastiemu, więc wybuchy śmiechu w trakcie lektury są wręcz wskazane! Niestety książka nie dostarcza samych pozytywnych emocji i zdarzyło mi się na niej wzruszyć, możliwe też, że chciałam wyjaśnić z autorem kilka kwestii w mniej lub bardziej przyjemny sposób...

"Krew świętego" to książka utrzymana na wysokim poziomie, pełna wartkiej akcji i mnóstwa emocji. Sebastian de Castell bawi się słowem, dzięki czemu zatrzymuje nas przy sobie na dłużej, nie jest to więc książka, którą będzie można odłożyć po jednym rozdziale, bo uwierzcie, że próbowałam! Głównie przez naukę do matury, ale nawet to nie pozwoliło mi odłożyć przygód Wielkich Płaszczy na dłużej niż chwilę.

Tytuł oryginału: Saint's Blood
Autor: Sebastian de Castell
Seria: Wielkie Płaszcze (#3)
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 608
Moja ocena: 9/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu!

4 komentarze:

  1. Zachwalasz ty, zachwala kolega - nie mogę się nie skusić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już się nazywa presja otoczenia! :D Po maturze zapoznasz się z Falciem <3

      Usuń
  2. Raczej nie moja bajka :( No i nie czytałam poprzednich tomów.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...