Celaena po roku w kopalni w Endovier , a następnie udziale w turnieju o miejsce królewskiej zabójczyni zdobywa tytuł. Nie zmienia to jednak negatywnego nastawienia do władzy, choć stara się to za wszelką cenę ukrywać, żeby nie narazić bliskich. Jest lojalna tylko wobec siebie, jednak nowe rozkazy stawiają ją pod ścianą. Mimo prób może okazać się, że nie jest w stanie sama sprzeciwić się swoim antagonistom. Jak potoczą się więc jej losy?
Drugi tom serii postanowiłam przeczytać długo po poznaniu Szklanego tronu. Nie ukrywam, że wiele z fabuły zdążyło mi umknąć, więc zdecydowałam się na powtórzenie pierwszego tomu i jestem zdania, że podobał mi się równie mocno, jak za pierwszym razem (ponad dwa lata temu). Pani Maas miała ciekawy pomysł na fabułę i jak na razie zrealizowała go prawie idealnie. I rozwiązanie wątków miłosnych z pierwszego tomu, i rozwinięcie dalszych losów bohaterów mnie zadowoliło i nie mogę się doczekać poznania kolejnych tomów. Mam tylko nadzieję, że nie będą one naciągane i pisane na siłę.
Postać Celaeny zdecydowanie wydoroślała i to jest duży plus. Zachowywała się nierozważnie i niezdecydowanie, ale jednocześnie pokazała, że jest wierna własnym zasadom i przekonaniom, że każdy jej ruch jest zaplanowany i jest świadoma jego konsekwencji. Książki z silnymi bohaterkami o wiele przyjemniej mi się czyta, nie przepadam zaś za oszalałymi z miłości lub słabymi i księżniczkowatymi dziewczętami. Autorce udało się połączyć postać zabójczyni i dziewczyny, która lubi błyskotki i piękne suknie. Balansowanie między tymi nie jest zazwyczaj dobrze wyważone, ale tym razem jestem zadowolona z efektu.
Jeśli chodzi o Chaola, to wraz z przewracaniem kolejnych stron udawało mu się zyskiwać coraz większą sympatię z mojej strony. Maas zagłębiła się nieco bardziej w jego historię i tajemnice, przez co nabawiłam się rysy na serduszku. Z kolei postać księcia - Doriana niespecjalnie mnie tu przekonała. W pierwszym tomie niekoniecznie za nim przepadałam, choć jego zachowanie było bardziej pozytywne, niż nie. Tu z kolei ta postać mi przeszkadzała, wściubiała nos tam gdzie nie trzeba i najchętniej bym go usunęła z książki, ale po cichu liczę, że w trzecim tomie się wyrobi.
Akcja książki nie wpada z impetem na czytelnika, powoli go otacza i pozwala we własnym tempie poznać otaczający go świat. Mimo wszystko nie jest tam tak spokojnie, jak mogłoby się wydawać. Już od pierwszych stron czyhają na nas zagadki i podwójne dna, których rozwiązania poznajemy (lub nie) dopiero po pewnym czasie. Wiele z elementów akcji było nie do przewidzenia, na co ledwie trzymało się, byle nie wskoczyć do książki i ostrzec bohaterów.
Czytając Koronę w mroku nie zawiodłam się i bardzo się z tego powodu cieszę. Autorka po raz kolejny po Szklanym tronie i Dworach pokazała, że jest w stanie mnie zaskoczyć czy to dzięki zwrotom akcji, czy bohaterom. Liczę na to, że uda jej się to także w kolejnych tomach.
Tytuł oryginału: Crown of Midnight
Autorka: Sarah J Maas
Seria: Szklany tron (#2)
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 495
Moja ocena: 8/10
Zrezygnowałam z tego cyklu. Z wiekiem coraz mniej mnie kusi.
OdpowiedzUsuńJa obecnie jestem w takim wieku, że jeszcze mnie ciekawi ;)
Usuń