Melanie miała cudowną matkę - artystkę jakich mało na tym świecie, która poświęciła się nauczaniu o sztuce dzieci w szkole podstawowej. Była słońcem dla wszystkich wokół i nikt by nie pomyślał, że jej odwaga i siła zniknie pod wpływem raka.
Damon miał najlepszego przyjaciela Carlosa, który do ręki przyspawany miał aparat. Robił zdjęcia wszystkim i wszystkiemu - w dodatku bardzo dobre zdjęcia! Czy dało się przewidzieć, że te pozytywnie zakręcony chłopak postanowi ze sobą skończyć? Albo że rak zaatakuje mamę Mel?
Damon miał najlepszego przyjaciela Carlosa, który do ręki przyspawany miał aparat. Robił zdjęcia wszystkim i wszystkiemu - w dodatku bardzo dobre zdjęcia! Czy dało się przewidzieć, że te pozytywnie zakręcony chłopak postanowi ze sobą skończyć? Albo że rak zaatakuje mamę Mel?
Bohaterowie mają za sobą trudne chwile, jednak przed sobą jeszcze trudniejsze i każdy, kto stracił bliską osobę z pewnością mnie zrozumie. Ciężko jest poradzić sobie z rzeczywistością, w której nie ma mamy, taty, przyjaciela, ulubionego nauczyciela, dziadka czy jakiejkolwiek osoby bliższej naszemu sercu. Jest to bardzo ciężkie i w przeżyciu żałoby najczęściej pomóc może jedynie osoba, która sama przez nią przeszła, ponieważ najlepiej wie co się dzieje i doskonale cię rozumie. Dla siebie takimi osobami są Damon i Mel. Przypadkowe spotkanie, a później szkolne obowiązki sprawiły, że ta dwójka postanawia siebie poznać nieco lepiej, głównie za sprawą najlepszego przyjaciela Melanie - Tristana. Jest to chłopak, który skrywa jeszcze więcej niż mówi, a o sobie może mówić i mówić. Jest także osobą, której każdy potrzebuje w swoim życiu, lepszego przyjaciela pozostaje tylko ze świecą szukać.
Już z opisu książka skojarzyła mi się z "Listami do utraconej". Niestety nie poruszyła mną aż tak, jednak będę ją miło wspominać, ponieważ autorka zna sie na rzeczy i wie o czym pisze. Jak wspomniała na końcu książki sama przeżyła śmierć bliskiej osoby, więc jest zaznajomiona z tematem i etapami żałoby. Fabuła okazała się dopracowana, bardzo spodobało mi się przeplatanie rozdziałów z perspektyw Mel i Damona. Pozwoliło to na lepsze rozpoznanie ich psychik i motywów, ale także poznanie Tristana, który pokazywał się z różnych stron.
Książka ze względu na tematykę nie była przyjemna, jednak czytało się ją szybko. Wielki plus leci za fabułę, ponieważ o umieraniu czy samobójstwach mówi i pisze się wiele, ale zdecydowanie zbyt mało jest książek o tym ja czują się osoby po stracie bliskich, o żałobie i obwinianiu się, ponieważ można było przewidzieć, że bliska osoba nie radzi sobie z otaczającą ją rzeczywistością. Nie jest to poradnik, jednak mimo tego warto poznać, szczególnie jeśli jest się w takim momencie życia. Nie podzielam zdania, że po stracie nie powinno się czytać o śmierci - wydaje mi się, że jest to jeden z niewielu sposobów, by uwolnić się od. poczucia winy, smutku i bezradności.
Zdecydowanie polecam jej przeczytanie, ponieważ mimo niewielu stron potrafi pomóc w ułożeniu sobie w głowie kilku spraw związanych nie tylko ze stratą.
Zdecydowanie polecam jej przeczytanie, ponieważ mimo niewielu stron potrafi pomóc w ułożeniu sobie w głowie kilku spraw związanych nie tylko ze stratą.
Tytuł oryginału: Speak of Me as I am
Autorka: Sonia Belasco
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 240
Autorka: Sonia Belasco
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 240
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu!
Jestem w trakcie czytania tej książki, ale mi akurat z Listami do utraconej fabuła się nie kojarzy - :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się podoba ;)
UsuńWciąż przede mną lektura, ale w sumie ciekawi mnie ta książka ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już Twoją opinię i cieszę się, że Ci się spodobała :)
UsuńJakoś nie przekonuje mnie ta książka, mimo cudnej okładki :)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda :/
Usuń