W dniu szesnastych urodzin Anna spotyka w klubie starszego Cartera, który zmienia jej życie na zawsze. Jest to szef gangu, handlarz narkotyków i broni, który zostaje skazany, jednak to nie przeszkadza mu w wysyłaniu dziewczynie listów. Jej rodzina w ramach ochrony zatrudnia komandosa - Ashtona, który, by nie rzucać się w oczy innym, ma udawać jej chłopaka.
Niestety kilka miesięcy później ma się odbyć rozprawa, od której zależeć będzie czy Carter zostanie uniewinniony, czy skazany...
Kiedy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wiedziałam, że muszę ją dorwać w swoje ręce! Kirsty Moseley jest znaną autorką książek dla młodzieży. Jej Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno i Chłopak, który chciał zacząć od nowa zawróciły mi w głowie.
Nie trudno ukryć, że Anna jest dziewczyną, która w swym młodym wieku musiała wiele wycierpieć. Z tego powodu zamknęła się w sobie i oddaliła od najbliższych. Nie uśmiecha jej się także spędzanie 24h swojego dnia z ochroniarzem, nawet jeśli jest on nieziemsko przystojny. Jej plan odpędzenia go kończy się niepowodzeniem, gdyż chłopak chce za wszelką cenę zapewnić jej bezpieczeństwo i komfort psychiczny. Jednak czy mu się to uda?
Autorka ciekawie rozbudował fabułę, nawet jeśli może się wydawać nieco przewidywalną historyjką. Akcja nie gna, nie ma tu momentów, w których można gryź paznokcie z nerwów. Bohaterowie są oryginalni, każde z własnym bagażem doświadczeń, które przed sobą stopniowo odkrywają. Pani Moseley świetnie potrafi przedstawić daną postać, by nie była płytką i niewartą uwagi osóbką, a ciekawą i taką, którą chce się poznać.
Tematy poruszane tu są ważne i pewnie bolesne, jednak niespecjalnie rozwinięte. Może się zrobić przykro, jednak nie sądzę, by można było uronić łzę. Pod tym względem autorka mnie zawiodła, gdyż liczyłam na lepsze rozwinięcie tego pomysłu lub choć takie, o którym za kilka tygodni nie zapomnę. W książce nie brakowało humoru - niejednokrotnie wybuchałam śmiechem ku zdziwieniu obserwujących mnie na daną chwilę osób. Brak bardziej dramatycznych scen Moseley postanowiła nadrobić humorem i to w pewnym stopniu jej się udało.
Jedną z irytujących rzeczy było również nieporozumienie między bohaterami. Znaleźli się w sytuacji takiej, a nie innej, jednak gdyby jedno przyznało się drugiemu co do swoich myśli wszystko byłoby o wiele prostsze. I nie byłoby potrzeby ponawiania co kilka stron tych samych rozmyślań... Końcówka mnie nieco zawiodła, jednak ze względu na to, że jest to pierwszy tom mam nadzieję, że drugi okaże się nieco lepszy, mimo, iż domyślam się rozwoju fabuły.
Mimo wszystko serdecznie polecam się zapoznać z twórczością autorki. Historia mi się bardzo podobała i cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Serdeczne podziękowania ślę autorce za postać Nate'a - przyjaciela Ashtona, który swoimi tekstami rozbawiał mnie do łez. Mam nadzieję, że w drugim tomie pojawi się go jak najwięcej! Oczywiście głównym bohaterom nie mam nic do zarzucenia, jednak Nate to Nate - trzeba przeczytać, żeby zrozumieć, a jak już czytać, to i kochać.
Tytuł oryginału: Nothing Left to Lose
Autorka: Kirsty Moseley
Seria: Nic do stracenia (#1)
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 464
Moja ocena: 9/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu!
Do mnie książka dopiero w wczoraj doszła. Ciekawe jak ja ją odbiorę, choć się obawiam, bo autorka ma swoje słabe strony tworzenia :)
OdpowiedzUsuńDo mnie również 5 maja jednak pochłonęłam ją w ciągu kilku godzin ;) Oby się spodobała!
Usuń