Dziewiąty listopada jest dla Fallon datą szczególnie ciężką. Dwa lata wcześniej w tym dniu bardzo ucierpiała wskutek pożaru domu ojca, a jej ciało poznaczone jest widocznymi bliznami, które przekreśliły jej świetnie zapowiadającą się karierę aktorki. Dziewiąty listopada to także data spotkania się z Benem-młodym pisarzem, z którym zawiązuje umowę i odtąd każdy dziewiąty listopad wyznacza ich spotkanie. Ben dzięki tym chwilom rozpoczyna pracę nad książką o nich, a dziewczyna nabiera pewności siebie. Niestety prawda zawarta w historii, która miała być dla obojga wybawieniem, może przekreślić wszystko, co się do tej pory udało im zbudować...
Kiedy tylko dowiedziałam się, że CoHo wydaje nową książką wiedziałam, że muszę ją mieć, a kiedy się jeszcze okazało, że będzie ona niedługo w Polsce myślałam, że pęknę ze szczęścia. Udało mi się ją kupić w dodatku przedpremierowo na Targach Książki i od razu po powrocie zacząć...i skończyć. Powiem tylko, że czytanie tej książki może wywołać niekontrolowany wylew łez, więc do każdego egzemplarza powinno dodawać się paczkę chusteczek!
"Kochała mnie" w cudzysłowiu
Całowała w kursywie
PRÓBOWAŁEM JĄ ZATRZYMAĆ wielką literą
Odeszła z wielokropkiem..."
W książce przeplatają się dwie historie: ta, łącząca Fallon i Bena w prawdziwym życiu oraz powieść Bena. Autorka mistrzowsko połączyła obie, jak to ona, i nie widzę opcji, żeby Wam się ona nie spodobała. CoHo zdążyła już pokazać w poprzednich książkach do czego jest zdolna, ale nie byłam przygotowana na takie arcydzieło! Z każdej strony wypływa mnóstwo emocji, od złości i cierpienia po miłość i szczęście, które mną od razu zawładnęły i podczas czytania czułam się jak przerzucana kartka na wietrze, rzucana ze skrajności w skrajność, co chwilę śmiejąca się i płacząca.
Mocnym punktem tej książki są oczywiście bohaterowie. Każdą postać, nawet drugoplanową, autorka przedstawiła z silnym charakterem. Można ich pokochać, albo znienawidzić, jednak wyjaśnione są wszystkie, naprawdę wszystkie, powody ich działań, co jest świetne, bo możemy sami ocenić czy uważamy to za dobry/zły czyn.
Jedyną wadą, jaką znalazłam w tej książce, jest to, że nie mogę przeczytać jej po raz pierwszy jeszcze raz. Historia okazała się być tak cudowna, że po odłożeniu jej marzyłam tylko o rozpoczęciu jej ponownie! Jestem świadoma tego, że jeszcze długo nie uwolnię się od tej historii, ale wcale mi to nie przeszkadza. Cieszę się, że miałam okazję tak szybko się z nią zapoznać i wiem, że jeszcze niejednokrotnie do niej wrócę.
Nie mam pojęcia co jeszcze dodać o tej książce. Po prostu jeśli potrzebujecie nowej Colleen Hoover, która swoją książką da Wam tyle emocji, ile Wam się nie śniło to już od premiery, czyli 9 listopada zapraszam do księgarni!
Tytuł oryginału: November 9
Autorka: Colleen Hoover
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 336
Moja ocena: 10/10
Mam nadzieję, że uda mi się ją niedługo przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńJa również :)
Usuń