"Jestem równie wytrawnym księdzem jak grzesznikiem. Poświęciłem niemal równą ilość energii obu stronom mojego charakteru, a ich równowaga, wynik mojego życia zostanie osądzony wyłącznie przez Boga."
Pióro Marleny de Blasi poznałam już w książce "Wieczory w Umbrii" i byłam pewna, że i tym razem autorka mnie nie zawiedzie. Fabuła jest jeszcze lepsza, niż wydawało mi się to z opisu książki, jednak czegoś mi zabrakło. Jak w wyżej wymienianej książce autorka co kilka stron kusiła się na opisy malowniczych krajobrazów, tak w "Amandine" tego praktycznie nie było. Nie było opisu klasztoru, czy jakiegokolwiek krajobrazu. Pod tym względem książka jest dość przeciętnie napisana, a niestety liczyłam na dużo dobrego.
Amandine to dziewczynka wychowana bez rodziny, poszukująca własnej tożsamości. Jej wątek autorce wyszedł świetnie. Nie tylko czytelnik mógł doskonale sobie wyobrazić co ona może przeżywać, ale także uronić łzę, czy dwie. Nie czyni to jednak książki ckliwą, czy banalną pozycją, wręcz przeciwnie! Po skończeniu ostatniej strony ciężko jest ją odłożyć i żyć dalej. Szczególnie po takim, otwartym zakończeniu... Domagam się drugiego tomu!
Książkę polecam...wszystkim. Niezależnie od wieku, płci, czy ulubionego gatunku: "Amandine" jest pozycją wartą przeczytania. Nie tylko jest to historia skrzywdzonej przez życie dziewczynki, ale poznajemy też wiele historii różnych osób, mniej lub bardziej ważnych w książce.
Tytuł oryginału: Amandine
Autorka: Marlena de Blasi
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 462
Moja ocena: 9/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu!
Raczej książka nie przypadnie mi do gustu :(
OdpowiedzUsuńMoja mama czytała i właśnie też polecała :)
OdpowiedzUsuńUrzekła mnie okładka i treść... Bardzo fajna! ;)
OdpowiedzUsuńTej autorki czytałam "Wieczory w Umbrii" i podobały mi się, więc może kiedyś sięgnę po kolejną książkę tej autorki :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym ją poznała :)
OdpowiedzUsuń