piątek, 14 czerwca 2019

448. Władczyni Mroku

Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek / INSTAGRAM: @zmu_booklover

Megan Rivers to najzwyklejsza trzydziestoletnia mieszkanka San Francisco. Ma zwykłą pracę, prosty związek i jedyne co mogłoby ją wyróżniać to tatuaż w postaci czarnych skrzydeł na plecach. pewnego dnia, gdy zostaje zwolniona, jej życie się zmienia i zaczynają się dziać dziwne rzeczy, na przykład zmiana letniej kawy we wrzątek, gdy oblewała nią szefa. Do tego pojawia się Nicholas Marlowe o mrocznych oczach, który zachowuje się jakby doskonale znał Megan, ona sama zaś czuje przy nim błogi spokój i deja vu.

"Władczyni Mroku" jest moim pierwszym zetknięciem z piórem K.C. Hiddenstorm. Książka okazała się jednak na tyle specyficzna, że wciąż zastanawiam się czy sięgnę po więcej. Warto zaznaczyć, że pierwsza wersja tej historii ukazała się 3 lata temu jako ebook, a ta, wydana przez Wydawnictwo Kobiece jest poprawionym wznowieniem.

Zaczynając od bohaterów, to już dawno nie poznałam tak osobliwej bohaterki, niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu. Megan zupełnie nie zachowywała się adekwatnie do swojego wieku, bardziej przypisałabym jej wiek nastoletni, bo często jej tok myślenia pokrywał się z nastolatkami. Jest to bohaterka tak nierozważna, lekkomyślna i nieporadna życiowo, że zastanawiałam się przez długie strony jak głupio może się jeszcze zachować i stety niestety byłam po raz kolejny zaskakiwana. Dziewczyna jest, jak dla mnie, w pewnym stopniu antybohaterką, bo nie raz zastanawiałam się czy przez jej dość drażniącą postawę nie odłożyć lektury.

Całą fabułę ratowało drugie dno historii, o którym nie będę zbyt wiele pisać, aby i dla Was mogło być zaskoczeniem. Choć z Megan się zupełnie nie polubiłam ani nie zrozumiałam, to pozostali bohaterowie byli znośni, a losy niektórych ciekawiły mnie nawet bardziej, niż głównej bohaterki, choć te najciekawsze w moim odczuciu wątki nie zostały rozwinięte.

Jeśli chodzi o styl pisania autorki, to nie miałabym nic do zarzucenia, gdyby nie dość częste wstawki kursywą przeplatane ze standardową czcionką i coś na kształt myśli bohaterki, ale dopowiadanych w nawiasie, osobnej linijce i po fakcie? Nawet nie jestem pewna jak to wytłumaczyć, ale nie ukrywam, że to również nie wpływało na przyjemne czytanie. Gdyby jednak pominąć te zabiegi, to książkę czytało się dość szybko. Początkowo nieco rozpraszały mnie krótkie rozdziały, jednak z biegiem stron fabuła w nich się rozkręcała i stopniowo się wydłużały.

K.C. Hiddenstorm pisze ciekawie i książkę czytało się dość szybko, jednak odniosłam wrażenie, że miała zbyt wiele pomysłów na tę historię i każdy po trochu próbowała rozwinąć, choć nie zawsze skończyć. Gdyby nie bohaterka, z którą się zupełnie nie polubiłam i niesztampowy sposób opisania historii książka byłaby naprawdę ciekawa. Drugie dno tej historii sprawiło, że ten bestseller mimo kilku wad w ogólnym rozrachunku nie wyszedł najgorzej i gdyby pojawiła się kontynuacja, to rozważyłabym jej przeczytanie. Jak na debiut, to "Władczyni Mroku"  była dobra, jednak miała swoje minusy, ale wierzę, że w kolejnych książkach autorka je poprawiła.

Tytuł oryginału: Władczyni Mroku
Autorka: K.C. Hiddenstorm
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 408
Moja ocena: 6/10

10 komentarzy:

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...