W nieokreślonej przyszłości, w USA zapanuje plaga amor deliria nervosa - choroby zwanej miłością, która jest niesamowicie groźna i niebezpieczna. Ofiarą może paść każdy, dlatego w wieku 18 lat wszyscy obywatele zmuszeni są do poddania się zabiegowi, który ma ich wyleczyć. Siedemnastoletnia Lena ma wkrótce być poddana zabiegowi i nie obawia się zabiegu, wręcz wyczekuje go z niecierpliwością, co jest wynikiem wpajanych od małego zasad. Kiedy poznaje Alexa jej świat się zmienia. Nie jest wcale taka pewna, czy delirium jest chorobą i czy chce być wyleczona. Chłopak ma zupełnie odmienne zdanie, niż reszta społeczeństwa, co ją jednocześnie przeraża i fascynuje. Ale co zwycięży? Zdrowy rozsądek i zasady znane i wyznawane przez wszystkich, czy podszepty w umyśle mówiące o tym, że Alex może mieć racje?
Początkowo ciężko było mi odnaleźć się w świecie, w którym miłość uznawana jest za chorobę, szczególnie, że ostatnio z okazji Walentynek i Dnia Kobiet była u nas tak celebrowana. Z biegiem stron udało mi się wciągnąć w historię i uważam, że pierwsze spotkanie z twórczością Lauren Oliver było udane. Końcówka książki jest zaskakująca i nie spodobała mi się na tyle, bym mogła długo wytrzymać bez kolejnej części.
Niewątpliwie trudno jest stworzyć dobrą fabułę książki, oryginalną pod względem postaci i świata, a jednocześnie bohaterów przedstawić jako ciekawych i - co najważniejsze!- takich, z którymi czytelnik może się utożsamić. Autorce udało się temu sprostać i mam nadzieję, że kolejne tomy wyszły jej jeszcze lepiej, bo widzę w tej historii spory potencjał.
"Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak. To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach. Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość – zabije cię i jednocześnie cię ocali."
Przed przeczytaniem "Delirium" nie nastawiałam się na nic. Nie przeczytałam nawet opisu z tylnej okładki, by nie zepsuć sobie pierwszego wrażenia. Jeśli słyszeliście o tej książce mnóstwo pozytywów, a jeszcze jej nie poznaliście możecie być zawiedzeni. Historia jest ciekawa, jednak nie na tyle, by szaleć przed jej przeczytaniem - żeby uniknąć zawodu.
Jak już wspominałam nie mogę się doczekać poznania kolejnej części i jak tylko zahaczę o bibliotekę, zgarnę go. Mam nadzieję, że macie podobne odczucia co do tej książki, a jeśli jeszcze nie czytaliście, to zachęcam.
Tytuł oryginału: Delirium
Autorka: Lauren Oliver
Seria: Delirium (#1)
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
Moja ocena: 8/10
Czytałam całą trylogię i podobała mi się. Może nie oceniłabym jej na szóstkę, ale na piątkę na pewno :-) Świat, który uznaje miłość za chorobę jest czymś nowym, przynajmniej ja nie spotkałam się wcześniej z takim motywem w literaturze. Poczułam powiew świeżości.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, autorka pod tym względem była bardzo oryginalna :)
UsuńJa również czytałam całą trylogię i uważam, że pierwsza część jest najlepsza. Kolejne, jak dla mnie, są znacznie gorsze, szczególnie ostatnia. Trylogia ta jest bardzo podobna do "Igrzysk śmierci" :)
OdpowiedzUsuńOo nie, czyżby autorka zaczęła się później wypalać? :/
UsuńPamiętam, jak kupiłam "[delirium]" w liceum kompletnie nie wiedząc o czym ono będzie. Po prostu zaintrygowała mnie okładka. Zaczęłam czytać i przepadłam. Uwielbiam całą serię :)
OdpowiedzUsuńhttp://fadetoblack-books.blogspot.com/
Okładka faktycznie jest ciekawa^^
UsuńCzytałam kilka lat temu i do dzisiaj nie skończyłam pierwszej części. Kompletnie mnie nie zachwyciła ta książka i chyba nie dam jej drugiej szansy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Magda z Dwie strony książek
Pomysł fajny, ale wykonanie średniawe. Przeczytałam ją kilka lat temu i już dawno o niej zapomniałam.
OdpowiedzUsuńOd dawien dawna intryguje mnie ta seria, ale oczywiście nie znalazłam jeszcze czasu na nią... Mam nadzieję, że uda mi się to zrobić w tym roku. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki! :)
Usuń