"Czy wiesz, że w jednym z eskimoskich języków są trzydzieści dwa słowa oznaczające miłość? - powiedziała August. - A my mamy tylko jedno. Jesteśmy tacy ograniczeni."
Czternastoletnia Lily to dziewczynka, która nie zaznała w życiu miłości. Dla jej agresywnego ojca liczy się najbardziej brzoskwiniowa farma, a jej mama zginęła, gdy Lily była bardzo mała. Co gorsza, obwiniana jest przez ojca o śmierć matki, a jego żony. Dziewczynka ma tego serdecznie dość, więc postanawia uciec wraz ze swoją czarnoskórą służącą, Rosaleen. Nieprzewidywalny los zaprowadzi je do trzech czarnoskórych kobiet prowadzących pasiekę. Czy June, August i May pomogą Lily w zmierzeniu się z własną przeszłością i słabościami?
"Sekretne życie pszczół" było moim pierwszym spotkaniem z Sue Monk Kidd. Już od dawna polowałam na książki tej autorki (bez skutku) i gdy w księgarni znalazłam tą powieść wiedziałam, że to nie jest przypadek. Tak jak przypadkiem nie było znalezienie się Lily na pasiece w Tiburon.
Z okładki dowiedziałam się, że doczekała się ona ekranizacji, której jeszcze nie widziałam, ale jeśli będzie dobrym odzwierciedleniem książki, to coś czuję, że stanie się jednym z moich ulubionych filmów. Tak, dobrze główkujecie - bardzo bardzo polubiłam i książkę i Autorkę.
"Nie możemy myśleć o tym, żeby zmienić kolor naszej skóry. Powinniśmy myśleć o tym, żeby zmienić świat."
Autorka poruszyła w książce jedne z trudniejszych tematów, mianowicie spory związane z kolorem skóry i polityką. W latach 60, ubiegłego wieku tolerancja była na dużo niższym poziomie niż obecnie i dla wielu osób rozmowa z osobą o ciemniejszym kolorze skóry była poniżająca. A co myślano sobie, gdy biała dziewczynka zamieszkała u trzech czarnoskórych sióstr, wraz ze swoją czarnoskórą Rosaleen? Dla Lily nie liczył się kolor ich skóry, tylko wnętrze, więc z wielką zaciętością ich broniła, co mi się strasznie spodobało i za co ją podziwiam.
Wiecie co najbardziej spodobało mi się w "Sekretnym życiu pszczół"? Autorka chce nam przekazać, że kolor skóry, różnica wieku, czy ilości majątku to nic nieznaczące czynniki wobec prawdziwej przyjaźni. Pani Kidd nie boi się pisać o rasizmie, a przekazywana przez nią treść zmusza nas do zastanowienia się, czy wiemy czym jest tolerancja i czy jesteśmy tolerancyjni. Nie słowem, a czynem.
Tytuł oryginału: The Secret Life of Bees
Autorka: Sue Monk Kidd
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 350
Moja ocena: 9/10
Dla mnie to było drugie spotkanie z autorką - i bardzo udane :) Polecam również Czarne skrzydła.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać przeczytania ich! :)
UsuńCzytałam Czarne skrzydła i ogromnie mi się spodobały. Na tę też mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Zachęcam, zachęcam. :)
UsuńMam od dawna w planach, tylko czasu mi niestety brak.
OdpowiedzUsuńCzytałam Czarne skrzydła, które po prostu uwielbiam i muszę znaleźć czas na kolejne książki Sue Monk Kidd, ponieważ z pewnością są równie niesamowite ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Muszę przeczytać w końcu "Czarne skrzydła"! :)
UsuńCzytałam jeszcze przed drugim wydaniem i bardzo miło wspominam ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
W tej książce najbardziej podobał mi się wszechobecny kult kobiecości - cała otoczka, atmosfera... Oczywiście równie wielką przyjemnością było zetknięcie się z tym, jak Kidd pisze o równości - to, o czym wspominasz w ostatnim akapicie. Tym niemniej lektura "Sekretnego życia pszczół" mocno mi się dłużyła i nie jestem do końca zadowolona. Po tym, jak wciągnęły mnie "Czarne skrzydła", spodziewałam się czegoś innego.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej ksiażki :)
OdpowiedzUsuń