Parę słów o książkach - blog z recenzjami książek Instagram: @zmu_booklover |
Eric Harris i Dylan Klebold wyglądali jak zwykli licealiści. Chodzili do liceum, randkowali, pracowali, nie wyróżniali się niczym, czym mogliby zapisać się w pamięci rówieśników na kolejne lata. Jednak w zaciszu własnych głów i pokoi planowali zorganizowanie masowego mordu na rówieśnikach właśnie. Ich plan częściowo ziścił się 20 kwietnia 1999 roku, kiedy to zrobili ze szkoły swój plac boju, rozstawiając wszędzie bomby. Gdy bomby nie wybuchły, zaczęli strzelać, w efekcie czego zabili dwunastu uczniów i jednego nauczyciela, ranili - fizycznie - dwadzieścia cztery osoby, a następnie popełnili samobójstwa.
Rozpoczynając tę historię czułam się, jakbym widziała surrealistyczną rzeczywistość, w której można ot tak przyjść do szkoły z bronią i rozpocząć strzelaninę. W Stanach Zjednoczonych dostęp do broni jest dużo łatwiejszy niż w Polsce, co jest dla mnie ogromną zaletą naszego kraju. Nie wyobrażam sobie żyć w ciągłym strachu, że ktoś mógłby za moment postrzelić mnie lub bliskich dlatego, że w swojej głowie uroił chory pomysł. Oczywiście przez wiele lat żyłam amerykańskim snem, karmiona przez media informacjami, że USA to kraina mlekiem i miodem płynąca, jednak historie takie jak Columbine są dość mocnym zejściem na ziemię i zderzeniem z rzeczywistością. Nie z przeszłością, bo choć od strzelaniny minęły 23 lata, to Eric i Dylan pozostawili po sobie szereg następców inspirujących się Columbine...
Przed rozpoczęciem reportażu słyszałam o Columbine kilkukrotnie, przy okazji wspominania o innych strzelaninach w amerykańskich szkołach, jednak nie zagłębiałam się w temat na tyle, by znać szczegóły. Dlatego też można powiedzieć, że do tej historii podeszłam bez większych wyobrażeń i nadziei na rzetelnie oddającą rzeczywistość książkę. I to chyba właśnie z tego powodu jestem zachwycona oddaniem i ciężką pracą Dave'a Cullena, która wylewa się z kart tej historii. Autor pracował nad tym reportażem dziesięć lat, w trakcie których sam zmagał się z następstwami, jakie w jego głowie pozostawiło Columbine.
"Columbine" to niesamowicie dokładnie opowiedziana historia o jednej z głośniejszych tragedii z USA. Tragedii, która po dziś dzień żyje w ofiarach i ich bliskich, ale i osobach postronnych, takich jak obecncej tam policji czy dziennikarzach. Dave Cullen przedstawił nam historię, która nie powinna była się wydarzyć, ani tym bardziej - być inspiracją dla kolejnych osób. Niestety nierozważne działania dziennikarzy, co sam autor przyznaje we wstępie, sprawiły, że Eric i Dylan początkowo stali się gwiazdami, które zainicjowały strzelaninę w imię obrony uciśnionych. Niestety, ale ta zbyt pozytywna narracja doprowadziła do niepotrzebnego rozgłosu i wielu prób zdobycia zysków na nieszczęściu piętnastu zmarłych i wielu rannych osób.
Jako miłośniczka dobrze przygotowanej literatury faktu jestem zachwycona tym, z jaką dokładnością opowiedziano mi o Columbine. Autor nie przedstawił suchych faktów znanych z mediów, ale poszedł w głąb - przedstawił zarówno motywy, sposób działania i przygotowania tej masakry, ale i szereg jej skutków. Skupił się zarówno na mordercach, jak i ofiarach, na rodzinach i na uczniach oraz pracownikach szkoły, którzy musieli do tego miejsca wrócić. Nie poprzestał na czynach, ale i oddał emocje, z jakimi mierzyli się wszyscy powiązani z Columbine po 20 kwietnia 1999 roku. Jak dla mnie to świetny przykład tego, jak pisać reportaże i jak zachęcać do nich czytelników. Mimo że czytałam o tragedii, to przez ponad 600 stron nie byłam w stanie się oderwać od lektury.
"Columbine" to nie jest historia jedynie o tragedii. To też mnóstwo emocji włożonych między karty, to ukazane siła i nawrócenie, jakich dostąpili uczniowie szkoły. Nagromadzenie gniewu i buntu, wraz z depresją stały się przyczynkiem do strzelaniny, której można było zapobiec. Ofiary, które przeżyły wiedziały jednak, że nie mogą poprzestać na pogrążaniu się w smutku, więc szukały siły tam, gdzie inni jej nie dostrzegali. Masowo zaczęli się nawracać, by znaleźć ukojenie w tych trudnych dlań chwilach. Byli i tacy, którzy pielęgnowali w sobie gniew i tłumili wybaczenie, ale nie sposób przewidzieć jak zachowałby się każdy z nas w obliczu takiej sytuacji. Stąd też autor starał się nie oceniać, a w rzetelny sposób oddać emocje, czyny i wątpliwości, jakie nadeszły po strzelanie w Columbine.
Tytuł oryginału: Columbine
Autor: Dave Cullen
Wydawnictwo: Poznańskie
Liczba stron: 640
Moja ocena: 10/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję księgarni Taniaksiążka.pl! #bloggujezTK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)