niedziela, 16 listopada 2014

88. Dziesięć płytkich oddechów

Tytuł oryginału: Ten Tiny Breaths
Autor: K.A.Tucker
Tom: 1
Seria: Dziesięć płytkich oddechów
Wydawnictwo: FILIA
Liczba stron: 416

"Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je."

Kacey ma rodziców, bliską przyjaciółkę Jenny i chłopaka. Do czasu. Do czasu kiedy przez jeden zły wybór innego człowieka jej najbliżsi giną w wypadku samochodowym. Dziewczyna jest załamana, zaczyna pić, ćpać, uprawiać seks z kim popadnie i staje się agresywna, a taki stan rzeczy trwa jeszcze przez cztery lata. Po tym czasie ucieka z młodszą siostrą, Livie do Miami, gdzie rozpoczynają nowe życie. Jak znaleźć w sobie siłę na wykonanie dziesięciu płytkich oddechów, gdy cały świat rozpada się na małe kawałeczki?

"Dziesięć płytkich oddechów" nie jest kolejną powiastką o wielkiej miłości, chociaż ta również jest wpleciona w fabułę. Głównym wątkiem jest opowieść Kacey o dawnych ranach, bliznach na jej sercu, których nie potrafi usunąć...

W książce (na przykładzie Kacey) autorka opisuje nam różne etapy radzenia sobie z problemami i traumatycznymi przeżyciami, dla której życie stanęło w miejscu i nijak nie może 'ruszyć dalej'.
Przed rozpoczęciem tej książki zerknęłam na tylną okładkę, gdzie było napisane, że jest ona prawdziwym rollercoasterem emocji. Ja się pytam dlaczego nie mogli w tym wypadku dramatyzować, a nie pisać zgodnie z prawdą?

"Nie otwiera się, nie potrafi znieść dotyku dłoni, ponieważ przypomina jej o śmierci. Nie dopuszcza nikogo do siebie, ponieważ idzie za tym ból."

Kiedy nie płakałam, jakbym straciła bliską osobę, to śmiałam się jak głupi do sera. Równo z Kacey przeżywałam chwile złości i smutku. Historia zagrała na moich emocjach jak wirtuoz i tylko przerzucała  z jednej strony do kolejnej, gdzie popadałam w coraz to większą rozpacz, ponieważ ZA PÓŹNO! zabrałam się za czytanie dzieła pani Tucker.

Głównym plusem całej historii są oczywiście postacie. Co do Kacey to już po kilku stronach odczuwałam do niej wyraźną niechęć, gdyż jako osoba o sercu z lodu, i od której wieje na kilometr chłodem zbyt przyjemna nie była. Autorce chodziło o taki efekt i jestem zdania, że w 100% jej się udało osiągnąć zamierzony cel. Po pewnym czasie oczywiście przekonałam się do dziewczyny, ponieważ z każdą stroną odkrywałam i poznawałam nie dziewczynę, która wszystko ma w czterech literach, a osobę o 'popękanej skorupie', której niewiele brakuje do rozpadnięcia się.

"Przeszłość nie stanowi o tym, kim jesteśmy."

Trent tak jak Kacey już na wstępie obciążony jest wielkim bagażem z przeszłości. Zabójczo przystojny mężczyzna, który wkradł się do połamanego serduszka Kacey i bez względu na konsekwencje swoich czynów starał się je posklejać. Pokochałam go już na wstępie, a nawet pomimo późniejszego zawodu ten płomyczek nie zgasł.

Livie, Storm, doktor Stayner i cała ekipa "Pałacu Penny" byli dla dziewczyny prawdziwą rodziną i opoką w trudnych chwilach. Ostatnią deską ratunku, która pomagała wypływać jej na powierzchnię. Moim zdaniem są naprawdę cudownymi postaciami i żałuję, że autorka bardziej ich nie opisała (no chyba, że gdzieś w kolejnych częściach, które wciąż przede mną).

Niebanalny styl autorki, młodzieżowy język, sarkastyczny humor, czyli coś co lubię najbardziej i czego dostarczyła mi ta książka. Zabawne dialogi umilały mi lekturę sprawiając, że 416 stron minęło w mgnieniu oka, co jednocześnie jest sporym plusem i minusem (książka powinna być co najmniej dwa razy dłuższa).

Podsumowując "Dziesięć płytkich oddechów" to, jak pisałam powyżej rollercoaster emocji. Książka zmusza do refleksji na temat ludzkiego, często lekkomyślnego zachowania. Uświadamia, że skutki takiego zachowania są porażające, ponieważ niektórych blizn nie da się usunąć. Jednocześnie obrazuje ludziom, że jest coś, co może pomóc w nie tyle co pozbyciu się tych blizn, ale w ulżeniu cierpieniu i osób pokrzywdzonych i tych, które podjęły głupie decyzje i im przyszło żyć z ich konsekwencjami. To 'coś' zwie się wybaczenie.

"-Ignoscentia, to po łacinie. 
-Co?
-Przebaczenie. (...)
-Dlaczego masz go na plecach?
-Ponieważ przebaczenie ma moc uzdrawiania."

Książkę oczywiście polecam i mam nadzieję, że jak najwięcej osób ją przeczyta. Wiem, że Hopeless jest jedną z książek, które wzbudzały wiele emocji w czytelnikach, ale zapewniam, że obie książki są na tym samym poziomie i warto zabrać się do obu lektur.

Moja ocena: 10/10
Kasia

12 komentarzy:

  1. och, to ja już się nie mogę doczekać, kiedy po "Dziesięć płytkich oddechów" sięgnę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie znam tej ksiażki, ale chętnie to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę sięgnąć po tę książkę, a skoro jest w stylu Hopeless to już w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem te dwie są na identycznym poziomie i jednakowo cudowne! <3

      Usuń
  4. Od dawna poluję na te książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym w końcu przeczytać tę książkę. Tyle czytałam o niej opinii i niemalże wszystkie są pozytywne. Musze w końcu ją zdobyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. ;) Ja głównie dzięki tym opiniom po nią sięgnęłam. :)

      Usuń
  6. Nawet ze względu na samą okładkę wzięłabym ją w swoje ręce :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...