"-Co zobaczyłaś, kiedy umarłaś? Bo chyba nie Morze Spokoju? Co to było za miejsce?
-Twój garaż."
Nastya Kashinkow przeżyła piekło. Jej lewa ręka jest niesprawna i niestabilna i to ją dziewczyna cały czas obwinia za cały koszmar. Wyzywającym wyglądem i niemówieniem stara się odstraszyć wszystkich wokół i próbuje stworzyć sobie no bańkę jaką ma Josh.
Josh przeżył niejedną tragedię. Ludzie nie wiedzą czy mu współczuć, czy unikać rozmów na te tematy, więc całkowicie go ignorują.
Ta dwójka poznała się zupełnie przypadkowo. Ich przyjaźń, gdzie w czasie rozmowy udziela się tylko jedna osoba nie jest łatwa. Oboje mają skomplikowaną przeszłość i na pewno będzie im trudno. Czasami jednak warto w coś wierzyć, bo a nuż marzenie się spełni.
Po książkę sięgnęłam bez jakichś specjalnych oczekiwań, miałam nadzieję na przyjemną młodzieżówkę, niestety w tym kierunku nie spełniła ona moich oczekiwań. Morze spokoju to nie książka o wielkiej miłości dwójki nastolatków, a wybaczaniu i nauce ufania sobie na nowo. Tekst z okładki jest prawidłowy: Ta książka złamie ci serce i sklei je na nowo, a właściwie to zbije je gwoździem.
Cała historia jest wzruszająca i wzbudza u czytelnika wiele emocji. Pod koniec książki, kiedy już wszystko zostało wyjaśnione nie popłakałam się i nie wynikało to z mojego skutego lodem serca, a tego, iż wcześniej się tego można domyślić. To jednak nie psuje historii, bo wątków jest wiele a całość nie kręci się wokół jednego jedynego zdarzenia, chociaż jest ono dość ważne.
Do przeczytania książki szczerze zachęcam i mam nadzieję, że będziecie mieć podobne do moich odczucia względem Morza spokoju.
Tytuł oryginału: Sea of Tranquility
Autor: Katja Millay
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 456
Moja ocena: 10/10
***
Przeczytano w ramach wyzwania OkładkoweLove i Przeczytam tyle ile mam wzrostu (+3,2cm)
***
Przeczytano w ramach wyzwania OkładkoweLove i Przeczytam tyle ile mam wzrostu (+3,2cm)
Muszę przeczytać! Już od pewnego czasu, widzę na temat tej ksiązki same pozytywne opinie i juz nie mogę się doczekać kiedy trafi ona w moje ręce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz miała okazję jak najszybciej zapoznać się z "Morzem spokoju" ^^
UsuńKsiążka całkowicie zawładnęła moim światem - mimo że pewne fragmenty książki były bardzo przewidywalne. "Morze spokoju" zaserwowało mi mocnego kaca książkowego i kilka mokrych chusteczek :')
OdpowiedzUsuńJa miałam strasznego kaca, a właściwie mam go do dziś, ale książka jest na tyle cudowna, by jej to wybaczyć ;)
UsuńMam ogromną ochotę poznać treść tej książki. Może z czasem wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję. :)
UsuńKsiążkę już od tak dawna chcę przeczytać, a jeszcze nie miałam ku temu okazji :/
OdpowiedzUsuńJa się przez dłuższy czas nie mogłam za nią zabrać jakoś niespecjalnie mnie do niej ciągnęło i żałuję, że tak późno to zrobiłam.
UsuńUwielbiam takie wzruszające książki. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa oczekiwałam, że trochę więcej emocji ta książka u mnie wzbudzi. O wiele bardziej przypadło mi do gustu "Hopeless" i po prostu po lekturze "Hopeless" przeczytałam "Morze Spokoju" i byłam zawiedziona, że nie jest tak świetne jak "Hopeless". Mimo to książka mi się bardzo podobała, po prostu czegoś jej brakowało jeszcze :)
OdpowiedzUsuńMoże i troszkę brakowało tej burzy emocji tak jak w przypadku "Hopeless", ale i tak jestem zadowolona. ;)
Usuń