poniedziałek, 2 marca 2015

105. Wspomnienia o dziurawym dachu


Mały Wacuś mieszka we wsi o nazwie Maki Dolne w lubelskim. Chłopiec opowiada o wszystkim i o niczym. Poznajemy jego rodzinę, przyjaciół i sąsiadów i mieszkańców wsi. Wacek wraz z przyjaciółmi bardzo często pakuje się w kłopoty, z których nie raz wychodzi obronną ręką. We wsi dzieje się mnóstwo różnych rzeczy od niemieckiej broni zaczynając, a na starszych paniach obrzucających się na cmentarzu jabłkami kończąc. 

Historia wydała mi się bardzo ciekawa, szczególnie dlatego, że opowiada ja dziecko, a dzieci często zwracają uwagę na rzeczy, które nie raz wydają  nam się błahe i niepotrzebne, choć często istotne w opowieściach. Wacusia pokochałam mimo jego licznych wad i często bezmyślnego zachowania, bo w końcu to dziecko, no nie? 

W czasie czytania nie raz się popłakałam ze śmiechu i nie tylko ja, bo brat też "czytał" (czyt: słuchał mojego czytania) i jemu również książka się spodobała. Było też kilka smutnych i niebezpiecznych scen, jak np. przenoszenie niewybuchów wojennych do domu. Dzieci, jak to dzieci nie zdają sobie sprawy jakie konsekwencje niosą ich czyny, więc autorowi należą się wielkie brawa za to, że je takimi pokazał. Prostymi, niewinnymi, nieświadomymi.
Również dorosłym z tej książki brakuje trochę do ideału. Często nie są wykształceni oraz nadużywają wulgaryzmów. Taki obraz wsi jest już dawno nieaktualny, ale jednym z ważniejszych poruszonych problemów jest alkoholizm rodziców, który bardzo często zmienia młodsze pokolenia i kształtuje ich wyobrażenia na różne tematy.
W książce pokazana jest również przyjaźń sąsiedzka, dzięki której w czasie nieszczęścia rodziny pomieszkują u siebie.

Książkę będę wspominać bardzo miło, ponieważ autor pisze cudownie, a wykreowanych przez niego bohaterów będę pamiętać jeszcze przez długi czas. Praktycznie wszyscy bohaterowie przypadli mi do gustu, ale najbardziej polubiłam babcię Wacusia, szczególnie dzięki jej uporowi w walce z grupą Witkowskiej.

Podsumowując "Wspomnienia o dziurawym dachu" to zabawna książka napisana przyjemnym językiem i zawierająca idealną dawkę humoru na rozpogodzenie twarzy nawet w deszczowe dni.
Mam nadzieję, że autor szykuje kolejne książki, ponieważ z pewnością je przeczytam.

Tytuł oryginału: Wspomnienia o dziurawym dachu
Autor: Jacek Groszek
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 273
Moja ocena: 8/10 
*** 
Książka bierze udział w wyzwaniach OkładkoweLove i Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+2,1cm)

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res!

6 komentarzy:

  1. Takie historie opowiadane przez dzieci są świetne! Zgadzam się, maluchy zawsze dostrzegają to, co dla nas jest bez znaczenia. Uważamy, że to jakieś błahostki, a najczęściej są to rzeczy ważne, jednak my nie potrafimy tego zobaczyć. Dorastając zanikają w nas te dzieci, którymi byliśmy i zmieniamy się w kogoś, kto przechodzi nieraz obojętnie koło rzeczy nieraz istotnych gnając za tym, czego osiągnąć się nie da.
    Takie tam moje zdanie, czytaj dalej :p
    Cudna recenzja tak jak i historia, z którą chciałabym się kiedyś zapoznać. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym się odnosić do wszystkiego po kolei, ale napiszę w skrócie: zgadzam się w pełni z Tobą! :*
      Dziękuję! *-*
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. o proszę - ja też mieszkam w lubelskim :) Jednak książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Ja też. :D a gdzie dokładnie? Ja w Tomaszowie Lubelskim, okolice Zamościa. ;)

      Usuń
  3. Książki dla dzieci ♥
    Ja niestety nie mam młodszego rodzeństwa, więc nie mam wymówki żeby czytać takie książki xd
    Ale i tak stwierdziłam, że chętnie przeczytała bym coś napisanego do młodszych i pewnie niedługo po coś takiego sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...