niedziela, 27 lipca 2014

70. 19 razy Katherine

Tytuł oryginału: An Audance of Katherines
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 303
Ocena: 7/10

Uwaga! Osoby, które nie czytały "19 razy Katherine" proszę o pominięcie drugiego akapitu w związku z ewentualnymi spojlerami dotyczącymi tej powieści!


"Akurat dziś przyszło mi do głowy, że chcę, by obcy uważali mnie za fajnego, bo ci, którzy mnie znają już wiedzą, że taki nie jestem."

Zielony jest tak znanym autorem, że nie trzeba go po raz kolejny przedstawiać. Jest amerykańskim autorem, który napisał kilka powieści, a cztery z nich zostały wydane w Polsce.

W "19 razy Katherine" Green zapoznaje nas z Colinem Singletonem, chłopakiem, który właśnie ukończył szkołę średnią. Colin uważany jest przez wszystkich za "cudowne dziecko", a jego jedynym poważniejszym zmartwieniem jest to, że nigdy nie wykrzyknie "Eureka", czyli niczym nie zasłuży się ludzkości.
Czekaj wróć... jego drugim zmartwieniem, wręcz priorytetowym jest porzucenie przez dziewczynę/ dziewczyny o imieniu Katherine. Jedni chłopcy wolą brunetki, inni blondynki, jeszcze inni wolą rude, a Colin woli, a właściwie chodzi jedynie z dziewczynami o imieniu Katherine (co oczywiście bardzo mi pochlebia :D). Jak można łatwo się domyślić chłopach przeżył już 19 takich związków i każdy z nich kończył się zerwaniem przez dziewczynę, co załamuje chłopaka. W czasie wakacji Colin wraz z najlepszym przyjacielem Hassanem wyrusza w podróż, podczas której mógłby napisać Teoremat, czyli zbiór wykresów, dzięki którym będzie mógł przewidzieć swój kolejny związek z Katherine. Czy naprawdę sądzicie, że przepowiedzenie z góry związku jest niemożliwe? Poczekajcie tylko, niech na ten temat wypowie się Colin.

"Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość." 

Mimo, iż już cztery książki Greena zostały wydane w Polsce, a wszystkie je posiadam, to "19 razy Katherine" było dopiero moim drugim spotkaniem z twórczością Zielonego. Pierwszym było oczywiście  "Gwiazd naszych wina", które doczekało się swojej ekranizacji. Nigdy nie żałowałam przeczytania GNW i jestem pewna, że nigdy nie będę żałować, jednak nie mogę tego powiedzieć o "19xK"... Zawiodłam się i to bardzo bardzo na tej książce i mam nadzieję, że ona jest najgorsza z tych czterech, bo jeśli nie, to nie wiem, czy zabierać się za "Szukając Alaski" i "Papierowe miasta"... 

Zanim zabrałam się za książkę zauważyłam, że w Internecie krążyły na jej temat negatywne opinie, ale kiedy W KOŃCU udało mi się ją WYMĘCZYĆ zaczynam rozumieć, co inni mieli na myśli. Szczerze mówiąc nie miałam żadnych wygórowanych wymagań co do tej książki, ale lekką przesadą jest, żeby tak zepsuć historię, która moim zdaniem ma fajną fabułę. Możliwe, że na opinii książki zaważyło to, że czytałam ją w wakacje, czyli w czasie wolnym od nauki, ale tyle tych matematycznych "pierdół" się nie spodziewałam i nie jestem nimi szczególnie zachwycona.

"Ja mam taką metodę zapamiętywania wydarzeń: pamiętam je jako opowieści. Łączę poszczególne punkty i  z nich powstaje historia. A te punkty, które do niej nie pasują, wymazuję."

Bardzo mi przykro, jeśli zawiodłam kogoś, kto czekał na pozytywną recenzję, ale ja po prostu tak nie mogę. Z początku zaciekawiła mnie wielka podróż w którą się wybrali chłopcy, ale skoro skończyła się kilkaset kilometrów dalej, to, aż tak wielka ona nie była i nie spełniła moich oczekiwań. Gdzieś mniej więcej w połowie książki zaczęłam się zastanawiać, czy podczas jej pisania Green czasem nie przysypiał, bo ja widząc te parabole, wykresy, anagramy... miałam wielką ochotę uciąć sobie drzemkę, w trakcie której reszta książki by jakoś się rozpłynęła i nie byłabym zmuszona do dalszego czytania. Bardzo możliwe, że do takiego zdania doprowadziła mnie niechęć, wręcz nienawiść do matematyki, ale chyba każdy przyzna, że w tej kwesti autor trochę przesadził. 

No dobra omińmy tą całą matmę i wszystko z nią związane i co nam zostanie? Colin- główny bohater irytujący mnie jak jeszcze żaden inny. Rozumiem, że mógł się rozpłakać, kiedy dziewczyna z nim zerwała (na świecie jest jeszcze kilku wrażliwców), ale żeby ryczeć jak tylko ktoś wymówi imię: Katherine? To już chyba lekka przesada. Ale to jeszcze nie wszystko, bo nawet bez wymawiania imienia Colin może ryczeć, na przykład, gdy ktoś wspomni o bagietkach lub perfumach, bo one również jakoś w swojej zawiłej historii kojarzą mu się z byłą.
Za to bardzo polubiłam Hassana i jego cudowne poczucie humoru. Jakimś cudem z całej książki on mnie najbardziej śmieszył i sprawiał, że zaczynałam wierzyć, iż książka nie jest taka zła :) A zaraz później pojawiał się Colin... 

"-Przepraszam, że nie chciałem zdjąć koszulki.
-Chodzi o cycki?
-No. Po prostu czuję, że powinienem lepiej poznać dziewczynę, zanim pokażę jej swój biust."

Moim zdaniem czytanie tej książki nie było zbyt przyjemnym doświadczeniem, ale być może dlatego, że nie potrafię jej docenić.  Zachowanie i przygody bohaterów nie są przypadkowe i wiem, że Green stara nam się pokazać i wytłumaczyć wartości takie jak odrzucenie, przyjaźń, czy miłość, ale najwidoczniej jeszcze nie jestem gotowa, żeby to zrozumieć. Jednakże mam nadzieję, że kiedy "zmądrzeję" postaram się wrócić do tej książki, historii i może wtedy docenię jej przekaz i wartości.

"Morał z tej historii jest taki, że nie pamiętamy co się stało. To, co pamiętamy, staje się tym, co się wydarzyło." 

Wydaję mi się, że to tyle moich spostrzeżeń wobec tej książki. Mam nadzieję, że nie przestraszysz się przeczytania tej książki, po tej niezbyt przychylenj recenzji. Polecam zajrzeć do tej książki, bo może Wy zrozumiecie cały przekaz już teraz, a noż Ci się ona spodoba. 

Pozdrawiam cieplutko
Kasia

12 komentarzy:

  1. Mnie się ona podobała, właśnie przez to, że była tak bardzo nerdowska. Taka Greenowa <3 Matematyki też nigdy nie lubiłam, ale szkołę skończyłam już jakiś czas temu, więc może po prostu miałam w sobie potrzebny tu dystans. Jak dla mnie to naprawdę świetna i przezabawna książka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócę do tej książki i potem będę miała jakieś milsze wspomnienia z nią :)

      Usuń
  2. Zgadzam się. To nie jest jego najlepsza powieść. Szczerze powiedziawszy nie mogłam jej skończyć. Wymęczyłam ok. 100 stron, a później bez żalu pożyczyłam koleżance i nie wiem, kiedy następny raz spróbuję się do niej przekonać. Co do "Szukając Alaski" i "Papierowych miast" to możesz być spokojna. Są tak samo genialne jak "Gwiazd naszych wina" i prawdę powiedziawszy nie potrafię zdecydować, którą z nich kocham najbardziej <3 Pozdrawiam :*

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po też ok 100 stronach wymiękałam, więc dałam sobie parę dni na odpoczynek, zanim ją skończyłam.
      Ojejku mam nadzieję, że SA i PM są równie cudowne co GNW :)
      Pozdrawiam cieplutko :*

      Usuń
  3. Osz Ty!!! Nie zgadzam się z Tobą pod żadnym względem. Pokochałam "19xK", to niebanalna, mądra powieść. Colin, choć czasem bywał irytujący, był też inteligentny, bystry - nie można powiedzieć, że charakteru nie miał, bo miał. Jego zachowanie mnie bynajmniej nie przeszkadzało. Hassan - ok, jednak się z Tobą zgodzę - genialna postać ^^ Historia była naprawdę ciekawa, teoremat i dziewiętnaście dziewczyn o tym samym imieniu... Nie zawsze spotyka się powieści z tak oryginalnym pomysłem. Właśnie, teoremat. Lubię matmę, przyznaje, i te wszystkie wykresy i liczby, które tak Cię irytowały, mnie jak najbardziej przypadły do gustu. W tym wzorze i w tych liczbach zawarta jest cała osobowość Colina, nie widzisz tego? ;P Powiem nawet więcej - ta książka podobała mi się bardziej niż "GNW", która robi się już po prostu nudna.
    Ale wiadomo, każdy ma inne zdanie ^^ Myślę jednak, ze wiele osób znajdzie w tej książce to, co ja znalazłam, czyli masę humoru, ciekawą historię i przesłanie. Polecam ^^
    Pozdrawiam ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdanie o "19xK" w dużej mierze zależy od tego, czy ktoś lubi matematykę, która nie jest moją mocną stroną i szczerze mówiąc uciekam od niej, jak od ognia.
      Mam nadzieję, że nie zalazłam ci za skórę tą oceną :D
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  4. A to ciekawe! :D Myślałam, że książka pana Zielonego okaże się kolejnym hitem, a tu taki zawód? Jeszcze nie miałam okazji jej przeczytac, ale na pewno to zrobię, bo już dwie jego powieści mam na półeczce - właśnie te których nie czytałaś: Szukając Alaski i Papierowe Miasta ^^ Obie mi się spodobały, bardziej ta pierwsza niż druga, bo nawiązywały do ambitnych spraw. Mam nadzieję, że ten bełkot matematyczny nie będzie taki zły i książka okaże się jednak bardziej niesamowita :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pomimo mojej niezbyt przychylnej recenzji przeczytasz "19xK" i ocenisz ją według własnego zdania.
      Hmm... Już kolejne zapewnienie, że SA i PM są świetne. W mojej głowie zaczyna palić się światełko oznajmiające mi, że to już czas, by się za nie zabrać :D
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  5. Wow, chyba pierwsza, raczej negatywna, recenzja Johna Greena! No tak czy siak ja mam już te książkę na półce, więc przeczytam na pewno, jednak mam nadzieję, że mi się bardziej spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety zawsze tak jest, że na sto pozytywnych recenzji przypada jedna negatywna :p

      Usuń
  6. Mi ta książka się podobała. Co do matmy... moja siostra (matematyczny geniusz, ble) mówi, że wielkiej filozofii nie było, dość łatwe i zrozumiałe. Ja omijałam te fragmenty i było ok ;) SA kocham <3
    Kaya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, jeśli zdecyduję się do niej wrócić, to pewnie też ominę te matematyczne fragmenty. :D

      Usuń

Skoro jesteś już tutaj to naskrob dla mnie parę słów o recenzji/książce. Dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania. :)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...